sobota, stycznia 5

Tydzień z życia zapracowanej kobiety - zapowiedź

Kolejny post z serii aktualizacyjno-powiadamiającej. Sześć godzin temu wróciłam do domu z pierwszych zajęć po przerwie świątecznej. Zaglądam na pewien społecznościowy portal i - dosłownie - nadmiar informacji mnie przytłacza. Oczywiście, zdawałam i nadal zdaję sobie sprawę z tego, że przez drugi kierunek nauki mam naprawdę dużo i właśnie reakcja mojego mózgu na ilość informacji o zaliczeniach zdziwiła mnie bardziej niż sama informacja o ilości. Dopiero po kilku godzinach minęło uczucie przytłoczenia. Przyszło za to podekscytowanie - w końcu zawsze lubiłam się uczyć i - wbrew pozorom wydajniej pracuję, kiedy mam dużo na głowie.
Kolejne dwa tygodnie będą niesamowicie intensywne i pracowite, ponieważ poza studiami i przygotowaniem do zbliżającej się sesji mam do załatwienia jeszcze kilka spraw urzędowych, których załatwienie wymaga między innymi podróży do innego miasta. Wiążą się one dla mnie także ze sporymi emocjami - nie zawsze pozytywnymi i z tym także muszę sobie poradzić. Do tego jeszcze prowadzenie domu i jak na złość - męska grypa. A nawet gorzej - męskie zapalenie oskrzeli - wszystkie kobiety, które to przeżyły wiedzą, co to oznacza.
Zastanawia mnie, jako pasjonata antropologii kulturowej, jak to jest, że mężczyzna - silny i dumny żywiciel i głowa rodziny, wynalazca koła i zdobywca, radzący sobie niegdyś z polowaniem na mamuty pod wpływem kilku bakterii gromadzących się w jego oskrzelach i powodujących reakcję samoobronną organizmu w postaci gorączki, nie jest w stanie ruszać się z łóżka, zachowuje się jak umierający i chce spisywać testament.





Wiele będzie się działo, dlatego od poniedziałku przez cały tydzień postanowiłam dzielić się z Wami tym, jak spędziłam dzień. Będzie sporo zdjęć, ale także krótka relacja z tego, co wydarzyło się danego dnia. Dostaję wiele maili z pytaniem, jak udaje mi się pogodzić to wszystko i mam nadzieję, że relacja z tygodnia przedstawi to lepiej niż suche wypisywanie sposobów na organizację. Dodatkowo, będzie motywować do dalszego działania tak samo, jak dzielenie się z Wami tym, co udało mi się wykonać, by sesja była mniej męcząca.

3 komentarze:

  1. Ciekawy pomysł, swoją drogą my , kobiety nawet mimo choroby dajemy radę prowadzić dom i chorować, a panowie- byle zarazek i padają:)
    Oczywiście, bez obrazy dla żadnego pana, taki żart:)

    ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi sie pomysl. Mimo ze sesje jeszcze mnie nie dotycza, to i tak z checia poczytam jak to jest. W koncu i mnie to czeka. Powodzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi pomysł również się podoba a co do panów, to skądś to znam... Mój chłopak przeżywa właśnie śmiertelną chorobę - przeziębienie... Na pytanie, czemu nie pójdzie do lekarza albo chociaż apteki odpowiada, że przez tą chemię jeszcze gorzej się rozchoruje a lekarze się nie znają... No i cóż, nie ma na to rady :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń