sobota, stycznia 12

Dzień z życia - piątek, marnego weekendu początek

8.00 - jestem w połowie drogi na zajęcia. Mój kalendarz mnie przeraża. Znajomi w środę chcą zrobić parapetówkę. W środę! Kto normalny robi w środę parapetówki?!
8.35 - skąd tu tyle małych kawiarenek? Przechodzę tędy od pół roku co tydzień i do tej pory ich nie widziałam. Albo nie zwróciłam uwagi. Możliwa jest jeszcze trzecia opcja - fatamorgana, bo mój organizm naprawdę domaga się kawy, a w zasadzie nie tyle kawy co kofeiny.
8.45 - Ha! Dorwałam kawę w jednej z kawiarenek. To jednak nie fatamorgana.
9.00 - Wykładzik. Nudny jak nie wiem, ale co tydzień jest lista, no i facet naprawdę pamięta twarze, więc lepiej chodzić i się pokazywać w razie czego. Staram się słuchać. Ale tylko 10 minut, bo wyklad jest naprawdę nudny. Jedyna ciekawa rzecz? Wspomnienie w ramach dygresji o plemieniu Mohawk, którego członkowie od urodzenia są pozbawieni lęku wysokości, co obudziło we mnie antropologa. Niestety o plemieniu Mohawk było na tyle.
11.45 - zerwałam się z wykładu szybciej, bo muszę zdążyć na koło z biochemii. Teraz zaczyna się wyścig - z autobusami, tramwajami i czasem. Na szczęście udaje mi się dotrzeć na czas.
15.00 - koło było średnie. Niby nie trudne, odpowiedziałam na połowę pytań. Oczywiście musiałam, swoim standardowym szczęściem trafić na najtrudniejszy zestaw. Ale trudno.
15.30 - wreszcie w domu. Jem, ogladam głupawy film i idę spać.
17.15 - budzę się, ale nie mam siły się podnieść. Dobra, mam ale mi się nie chce.
17.30 - kąpiel przed nauką.
18.15 - czysta i pachnąca siadam do chemii.
22.00 - dzwoni Grzesiek, chce jechać na małe szybkie zakupy. No dobra, szykuję się, jedziemy.
23.00- kupiłam kilka podstawowych produktów, na wielkie zakupy nie było czasu.
24.00 - jeszcze godzinkę i spać. Panie, jak dobrze, że kolokwium jest po południu a nie z samego rana! Marzę żeby przy łożyć głowę do poduszki i zasnąć. To takie przyjemne uczucie.





2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za kolokwium! Napisz koniecznie jak poszło.

    Pozdrawiam,
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego kobieta-robot?
    Bo robisz TYLE RZECZY, że my, zwykli śmiertelnicy możemy tylko kiwać głową z uznaniem.


    Buziaki! I zazdroszczę zorganizowania. :D

    OdpowiedzUsuń