środa, maja 9

Zły samarytanin - czyli czemu boimy się pomagać?


Jedną z wizytówek naszych czasów jest scena napadu na bezbronnego człowieka  na próżno wzywającego pomocy. Świadkowie zajścia są zbyt pochłonięci swoim życiem by pomóc. Do tego obrazka pasuje sporo rzeczywistych wydarzeń. Mogą to być przykłady bardzo głośne w Stanach Zjednoczonych – Kitty Genovese – kobieta zasztyletowana na ulicy podczas powrotu do domu z pracy. Działo się to nad ranem, ale sytuację tą widziało przez okna 38 osób. Tylko jedna wezwała pomoc. Kolejny przykład – osiemnastoletnia operatorka centrali telefonicznej będąca sama w biurze wyrwała się swojemu gwałcicielowi i naga wybiegła na ulicę. Wokół niej zebrał się tłum i obserwował jak oprawca zaciąga ją do powrotem do budynku. Pomogło jej 2 policjantów przechodzących przypadkowo obok.
Podobne sytuacje dzieją się w Polce i na całym świecie. Ilu ludzi doskonale wiedząc, że w mieszkaniu obok czy piętro wyżej mężczyzna bije swoją kobietę czy dzieci zareaguje? Ilu ludzi zareaguje widząc bijących się na ulicy nastolatków? Niewielu. Skąd wiem? Bo sama widziałam bójkę dwóch piętnastolatków. Wokół nich tłum ludzi, w tym mężczyzn trzykrotnie starszych i cięższych od nich – bez problemu mogliby ich rozdzielić, ale tylko stoją i obserwują ich. Rozdzielili ich znajomi z ich szkoły, którzy widzieli to z okna mieszkania i wybiegli do nich.
Inny przykład? Sama w nim uczestniczyłam. Pod pewną galerią w mieście, w którym mieszkam codziennie siedzi bezdomny mężczyzna, który nie ma nóg i prosi przechodniów o jedzenie. Ludzie dają mu pieniądze ale także chleb, mleko, kanapki i środki czystości. Słyszałam już wiele historii o tym, że nie jest on biedny, że ma mieszkanie i że żebrze żeby sobie „dorobić”. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek dla własnej przyjemności prosił w miejscu publicznym o jedzenie. Ale nie o tym. Miejsce w którym on zazwyczaj siedzi nie jest w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, ale czasami, kiedy jestem w tamtej okolicy daję mu wodę albo kanapki, które mam w torebce. Przecież ja ich już nie zjem, w domu mam dużo jedzenia, a jemu się przyda. Mężczyzna zawsze się uśmiechnie i podziękuje, nigdy nie odmówi wzięcia jedzenia. Pewnego dnia dałam mu kanapki i stanęłam przy przejściu dla pieszych, a za sobą usłyszałam głos kobiety, która powiedziała, że nie powinniśmy się interesować takimi osobami, bo one się na nas wzbogacają, a poza tym skoro ludzie dają mu jedzenie, to pieniądze, które dostaje od ludzi na pewno musi przepijać. Nie wytrzymałam i mimo, że kobieta mogłaby być moją matką, odpowiedziałam jej dość niegrzecznie, że to nie jej sprawa na co wydaję swoje pieniądze ani komu daję swoje jedzenie, bo nie jem za jej, a skoro ona jest chora na znieczulicę, to współczuję jej rodzinie i nie życzę jej żeby była w takiej sytuacji jak on, bo z opowiadań babci, która urodziła się 3 lata przed pierwszą wojną światową wiem, że głód to najgorsze co może człowieka spotkać. Tłum ludzi patrzył tylko na nią i na mnie. Zazwyczaj nie unoszę się uczuciami, jestem dość zamknięta w sobie i rzadko płaczę, ale kiedy wsiadłam do autobusu łzy popłynęły mi po policzkach. Na biedę zawsze byłam bardzo wyczulona.
Dlaczego nie chcemy pomagać innym? Dlaczego pomagamy jednym a innym już nie?
Amerykańscy psychologowie zauważyli, że prawdopodobieństwo nadejścia pomocy jest większe w obecności jednego człowieka niż grupy ludzi, ze względu na rozproszenie odpowiedzialności – nikt konkretny nie czuje się zobowiązany do pomocy.
Poza tym ostateczne zachowanie świadka zależy także od zachowania innych ludzi – jeżeli inni widząc sytuację zagrażającą czyjemuś życiu będą zachowywali się wobec niej obojętnie, zazwyczaj nawet osoba, która będąc w tej samej sytuacji bez innych świadków byłaby skłonna do pomocy,  w sytuacji, kiedy inni świadkowie są niezainteresowani zdarzeniem też nie pomoże.
A co gdyby z tłumu wyrwał się jednak ktoś do pomocy? Oczywiście inni też ruszyliby do pomocy.
Większość ludzi mówi, że pomoc należy się każdemu, niezależnie od rasy, płci czy klasy społecznej. Dlaczego więc mężczyźni chętnie pomogą pięknej kobiecie spotkanej przypadkiem na ulicy a nie bezdomnej szukającej na śmietniku jedzenia?
Nikt nie chce pomóc bezdomnemu, ponieważ… spotkałoby się to z krytyką tłumu. Mimo, że prawdopodobnie znalazłby się ktoś pochwalający to zachowanie to większość byłaby przeciwna.
Dlatego niewiele osób zatrzymuje się na ulicy obok leżącego na chodniku człowieka by sprawdzić chociaż czy oddycha. Większość myśli od razu „pijany” i nie pomyśli, że ta osoba może właśnie odczuwać spory spadek poziomu cukru we krwi, którego objawy są niemal identyczne jak objawy upojenia alkoholowego – chwiejny krok, trzęsące się ręce, bełkotanie…
A przecież każdy kto stara się pomóc innej osobie zasługuje na uznanie a nie obelgi… pamiętajcie o tym.

piątek, maja 4

Co ta sukienka mówi o Tobie? Czyli jak Cię widzą, tak Cię piszą.

To jak się ubieramy świadczy o tym kim jesteś i co chcesz osiągnąć. Zawsze ubieramy się z jakimś określonym zamiarem czasami by komuś zaimponować, czasami nasz strój jest naszą taktyką.
Na spotkaniu w pracy nasz strój stara się przekazać ważną i konkretną informację. Dlaczego nawet w tak profesjonalnej sytuacji staramy się wysłać zaszyfrowaną wiadomość? Specjaliści od PR-u wiele razy powtarzali, że należy się ubierać adekwatnie do sytuacji, ale NIE do zajmowanego stanowiska. Mianowicie chodzi o to, by ubierać się adekwatnie do stanowiska jakie CHCIELIBYŚMY zajmować.
Podobno wygląd to nie wszystko i liczy się przede wszystkim to, co mamy do zaoferowania ze swojej wiedzy, ale nie oszukujmy się... Jak Cię widzą, tak Cię piszą.
To może wydawać się płytkie, ale to nieprawda. Sposób ubierania może być potężnym narzędziem w pozyskiwaniu tego czego chcesz. Nie tylko dlatego, że ludzie postrzegają Cię wtedy w określony sposób. Także dlatego, że inaczej zachowujesz się ubrana w piżamę, a inaczej w elegancką sukienkę. Dlatego jedną z głównych zasad pracy w domu jest nie wchodzenie do swojego gabinetu w piżamie. Mimo, że nie ma nic wygodniejszego niż strój do spania, to jednak nie zachowujemy się w nim tak, jak powinniśmy się zachowywać we własnym gabinecie. Przykładowo, jeżeli uczymy się w starym dresie, w którym zazwyczaj oglądamy filmy to nauka będzie szła nam gorzej niż gdybyśmy byli ubrani na przykład tak, jak zazwyczaj wychodzimy na uczelnię. Kolejny przykład: idziemy do prawnika - od prawnika oczekujemy pewnego standardowego eleganckiego stroju - garnituru lub eleganckiej sukienki. Prawnik ubrany w skórzaną motocyklową kurtkę nie będzie wzbudzał w nas takiego zaufania jak ten sam prawnik w garniturze.
Dlatego każdy z naszych strojów jest dla nas pewnym rodzajem munduru - inaczej ubieramy się na randkę, inaczej na zakupy a inaczej do pracy.
Jak poznać wartość taktycznego ubioru? Cóż, trudno nie zauważyć, kiedy oczy zgromadzonych podróżują po twoim stroju od stóp do głów i zapada grobowa cisza.
Świetnie zobrazuje to styl Kate Middleton - dobiera stroje tak, że wygląda elegancko, ale przez ich ceny trudno nazwać ją księżniczką. Ona i jej styliści dobrze wiedzą, że nie mogą pozwolić jej na snobistyczne ubrania, ponieważ przestanie wzbudzać zaufanie swoich rodaków.
Dbanie o wizerunek to nie tylko świetny wygląd. To także dbanie o swoją reputację, także w internecie. Coraz więcej dyrektorów korporacyjnych i polityków prowadzi blogi o swoim życiu prywatnym, zainteresowaniach lub jak minister Sikorski, który pisze o książce swojej żony.
Internet jest świetnym narzędziem w budowaniu wizerunku, więc trzeba bardzo uważać, co wrzucamy do sieci. Co prawda siedząc przed ekranem komputera mamy poczucie intymności, jednak jest ono złudne. Pracodawcy przeglądają blogi i portale społecznościowe swoich pracowników. nie raz słyszałam o osobach, które straciły pracę przez złe wyrażenie się na portalach społecznościowych o swojej firmie/szefie. Trzeba o tym pamiętać pisząc bloga o seksie, rozstaniu czy robiąc wpis o małym członku byłego partnera.
Świadome kreowanie wizerunku zawsze zaczyna się od pytania, jak chcemy być postrzegani przez innych. Nauczycielka nie powinna zakładać rajstop z lecącym oczkiem i nie chcemy wyczuwać od niej dymu papierosowego, ponieważ powinna być autorytetem. A bycia autorytetem trzeba się nauczyć - nawet Margaret Thatcher przeszła kurs mowy, akcentu i manier - dopiero po tym szkoleniu przestano w niej widzieć kobietę z nizin społecznych.
Niestety, wychowywano nas w przekonaniu, że najważniejsze jest to, co sobą reprezentujemy, a tak naprawdę to interesuje psychologów i naszych przyjaciół. Wiem, narażam się tym stwierdzeniem wielu z Was, ale taka jest prawda, mimo iż uważam, że powinniśmy patrzeć na ludzi przez to, co mają nam do zaoferowania a nie ze względu na wygląd. jednak większość ludzi nie zastanawia się co jest w środku, zwłaszcza gdy z wierzchu widać niemodne, pogniecione ciuchy.

czwartek, maja 3

Podsumowanie kwietnia i plany na maj.

Moje plany na kwiecień były bardzo ambitne - zadałam sobie dużo zadań, jednak nie wszystkie udało mi się zrealizować. I wbrew pozorom nie stało się to przez moje lenistwo. Nie wydarzyło się także nic w moim życiu osobistym, co mogłoby mi przeszkodzić w realizacji planów. Powodów jest jednak kilka. Po pierwsze - bardzo dużo czasu spędziłam na przygotowywaniu się na zajęcia, pisaniu prac i referatów, a ponieważ moja biblioteka uczelniana posiada tylko 15 egzemplarzy podręczników na ponad 300 studentów z 3 wydziałów, a ACTA skutecznie uniemożliwiło mi znalezienie ich w internecie, wiąże się to z godzinami spędzonymi na robieniu notatek w czytelni. Po drugie - w święta postanowiłam dać sobie odpocząć. I wreszcie po trzecie - wszystkie weekendy miałam zajęte pracą. 
Mimo to udało mi się jednak wywiązać z większości postanowień.
W kwestii nauki języków udało mi się:
czytać 3 angielskie artykuły tygodniowo, uczyć się mniej więcej 20 nowych słówek z francuskiego tygodniowo (mniej niż planowałam, ale nauczyłam się ich solidnie) oraz powtórzyć słówka z działu 'czas'.
Udało mi się także powtórzyć wszystkie zaplanowane działy z chemii do poprawy matury - stechiometria, teoria budowy atomu, dysocjacja, redox, węglowodory, alkohole i fenole oraz aldehydy i ketony.W kwestii poprawy matury z biologii udało mi się jedynie powtórzyć budowę komórki, tkankę mięśniową i grzyby.
W kwestii studiów udało mi się wykonać wszystko co zaplanowałam, z czego jestem naprawdę bardzo dumna. Starałam się także dbać o siebie, więc regularnie brałam witaminy, ćwiczyłam 3 razy w tygodniu przez minimum pół godziny i starałam się pić mniej więcej 1,5l wody dziennie.
Czynnikiem, który także sprawił, że nie udało mi się wykonać wszystkich zamierzonych celów był też fakt, że wznowiłam robienie prawa jazdy - wstyd się przyznać, ale zaczęłam robić je początkiem listopada, a dopiero teraz mam wyrobione 7 jazd. W połowie kwietnia zebrałam się w sobie i postanowiłam wznowić kurs. I nie żałuję.
A co na maj?
Przede wszystkim zamierzam popracować nad organizacją dnia, a także nad reorganizacją szafy i mojego 'kącika naukowego', ponieważ zauważyłam, że przez ostatnie dwa miesiące strasznie się w tej kwestii rozleniwiłam, przez co zbyt dużo czasu poświęcam na szukanie swoich rzeczy i kompletowanie garderoby.
W kwestii nauki języków mam zamiar:

nadal czytać 3 artykuły tygodniowo w języku angielskim


uczyć się chociaż 10 nowych słówek z angielskiego tygodniowo


uczyć się 10 słówek z j. francuskiego dziennie


powtórzyć słownictwo z j. francuskiego z działów:

  • dom
  • rodzina
  • ubrania i kolory
  • jedzenie
  • czynności dnia codziennego
  • zainteresowania
  • państwa
Mam też zamiar wreszcie zabrać się za naukę rosyjskiego, bo to moje marzenie. Będzie mi dużo łatwiej, ponieważ jestem półkrwi Rosjanką i w tym języku babcia mówiła do mnie przez praktycznie całe moje dzieciństwo, jednak mam chyba blokadę językową, bo rozumiem prawie wszystko, ale boję się powiedzieć w tym języku cokolwiek. A poza tym, może trochę wstyd się przyznać, ale nie umiem pisać ani czytać w tym języku, więc mam zamiar nadrobić zaległości.

W celu poprawy wyników matury mam zamiar powtórzyć jak największą ilość działów i zrobić jak największą ilość zadań, a przynajmniej chociaż 20 zadań z każdego powtórzonego działu.

Jeżeli chodzi o studia, mam zamiar zaliczyć wszystkie przedmioty w pierwszych terminach i postarać się mieć średnią w przedziale 3,9 - 4,2. Poza tym mam zamiar cały czas dokładnie uczyć się anatomii człowieka (należę do koła antropologów, moim konikiem jest antropologia kulturowa i fizyczna, ale anatomię mam dopiero w przyszłym semestrze, więc by nie być w tyle cały czas uczę się i doszkalam w tym zakresie sama). Postaram się też załatwić ciekawe praktyki, które nauczą mnie czegoś nowego.

W kwestii dbania o siebie i rozwijania swoich pasji postaram się przeczytać chociaż 2 książki, ćwiczyć 3 razy w tygodniu chociaż przez pół godziny, 3 razy w tygodniu ćwiczyć strzelanie (o tym będzie osobny post). Jeżeli czas mi na to pozwoli chciałabym też nauczyć się pływać (wreszcie) i zacząć wspinać się ze znajomymi na ściankę wspinaczkową. Mam też zamiar pić minimum 1,5l wody dziennie i nie zapominać o witaminach.

W maju planuję tutaj też kilka nowych postów i małe zmiany na blogu. Ale na zmiany musicie jeszcze trochę poczekać :)

A Wy jakie macie plany na maj?