niedziela, października 30

Czy ja kiedyś zrealizuję swoje plany?

Jutro moje 21 urodziny. Przedwczoraj zorganizowałam z tego powodu imprezę - tak jak zawsze chciałam - w stylu Halloween. Wczoraj odsypiałam. A dzisiaj? Dzisiaj siedzę i zastanawiam się co zmieniło się przez ostatni rok i czy w ogóle coś się zmieniło. Po głowie wciąż chodzi mi jedno pytanie - czy czegokolwiek dokonałam przez ten rok? Moim zdaniem nie. Nie jest tak, że nie zrobiłam nic. Coś zrobiłam, ale to coś jest prawie niezauważalne. Zdałam na drugi rok studiów - niby tak, ale co to za wyczyn - przecież skoro poszłam na studia to chyba wypada zaliczać semestry. Żebym chociaż zdała rok ze świetnymi wynikami... Nie, ja po prostu zaliczyłam - wszystko na tróje. Zrobiłam poziom A1 z francuskiego. Ale kolejnego poziomu nie zaczęłam. Wiem, że powstrzymały mnie od tego tylko kłopoty finansowe, ale mogłabym chociaż podwyższać swój poziom w domowym zaciszu, a ja zamiast tego wole spędzić czas oglądając filmy w internecie. Niby chodziłam na siłownię. Niby tak, ale czy można nazwać chodzeniem na siłownię pojawianie się na niej 3-4 razy w miesiącu na godzinę, może półtorej?
Tak oto przedstawiają się moje roczne osiągnięcia. Wiem, że są osoby, które uważają że zrobiłam dużo. Dla mnie to niewiele. Moim zdaniem zrobiłam tyle ile musiałam, nic ponad to.
Nie będę oszukiwać, zdołowało mnie to. Znam osoby, które robią dwa kierunki, uczą się języków i uprawiają sporty częściej niż ja, a połączenie tego wszystkiego przychodzi im z łatwością. Nie raz z zazdrością w oczach pytałam ich jak oni to robią. Zazwyczaj mówią, że nauka wchodzi im do głowy łatwo, że nie muszą ślęczeć nad książkami godzinami żeby coś zapamiętać, po prostu wystarczy, że przeczytają dwa lub trzy razy materiał obowiązujący na kole/egzaminie i potrafią, a pozatym nauczyli się łączyć swój napięty grafik z zadaniami domowymi i przyjemnościami przez lata, bo od podstawówki chodzili na dodatkowe zajęcia, kursy szybkiego zapamiętywania, szybkiego czytania, uprawiali sporty, a teraz to po prostu procentuje.
No tak. Zagadka rozwiązana. Nie powiem żebym kiedykowiek miała trudności z nauką. Uczę się dość szybko, powiedziałabym nawet że szybciej niż przeciętny student. Chodzi raczej o nawyk. Ja nigdy nie wyrobiłam sobie umiejętności łączenia wielu zadań, bo po prostu tego nie potrzebowałam. Bo nigdy nie miałam zajęć dodatkowych. Nie żebym nie chciała. Chciałam i to bardzo.
Niestety nie było mi dane, bo moja mama bojkotowała wszelkiego rodzaju pomysły na zajęcia dodatkowe. Nie mam zamiaru pisać tutaj dlaczego, bo o moich kontaktach z mamą można napisać epopeję. W każdym razie strasznie zazdroszczę moim rówieśnikom, którzy mówią biegle po angielsku, grają w tenisa, jeżdżą konno i cały czas się kształcą. Ja nawet teraz nie mam takiej możliwości ze względu na to, że moja mama przeżywa teraz drugą młodość i nie ma zamiaru rezygnować z 15 pary spodni, 4 wizyty u kosmetyczki i 3 kursów na które nie chodzi w ciagu miesiąca, bo uważa, że teraz jest jej czas (kiedy ja muszę utrzymać się sama z tego co zarobię pracując na umowę zlecenie).
Wcale nie przeczę, ale niestety po ponad dwóch latach takeigo życia mam już powoli dosyć. Całe życie sobie powtarzałam, że jeszcze trochę wytrzymam, może mama wreszcie się opamięta i stwierdzi, że ja też powinnam się rozwijać.
Teraz uświadomiłam sobie, że ta chwila nigdy nie nastąpi i że muszę się zadowolić tym co mam.

piątek, października 21

Czy jest coś lepszego niż kalendarz?

Mogłoby się wydawać, że odpowiedź na powyższe pytanie brzmi - nie. Moim zdaniem jednak jest coś lepszego niż klasyczny kalendarz. Próbowałam już różnych metod i rodzajów kalendarzy by lepiej się zorganizować i nie zapomnieć o niczym ważnym.
Przez pewien czas używałam kalendarza google, ale nie był on dla mnie zbyt komfortowy. Po pierwsze dlatego, że jego głównym założeniem jest planowanie co do godziny, poza tym trudno mi było go wydrukować w takiej formie, jakiej oczekiwałam. Kalendarz noszony w torebce też średnio spełnia swoje zadanie-nie zawsze do niego zaglądam, a raczej mówiąc szczerze - zaglądam do niego tylko jak mi się przypomni. Częściej zaglądam do swojego notesu, bo w nim mam zapisane wszystkie dane dotyczące zajęć, tego co trzeba na nie przygotować, wyniki reakcji labolatoryjnych itp. Jednak on też miał swoją wadę - nie był przejrzysty - moje spisane plany na tydzień/dzień mieszały się z wynikami reakcji i innymi ważnymi zapiskami.
Dlatego też postanowiłam sama rozwiązać problem - w programie Excel zrobiłam tabelę, ponumerowałam i wpisałam wszystko czego potrzebowałam dzieląc kategorie na dom, studia,  samorozwój, czas wolny, dodatkowe i koła naukowe. I to jest rzecz, która sprawdza się u mnie jak nic innego - jeden arkusz wisi na mojej tablicy przy biurku, drugi arkusz wydrukowałam i włożyłam do notesu, a trzeci - wklejam tutaj, żeby podzielić się z Wami swoim pomysłem i przy okazji mieć większą motywację do pracy - w końcu widzicie ile mam w planach i zobaczycie też co mi się udało a co nie..
Poza tym możecie zauważyć małą zmianę na blogu. Przede wszystkim po lewej stronie bloga, zaraz nad archiwum wkleiłam linki do książek, które chcę przeczytać, mojego kalendarza i listy 'things to do before I die' - możecie na bieżąco śledzić moje postępy i poczynania na tym polu. Plusem jest dla mnie też dodatkowa motywacja, którą mam dzięki temu, że śledzicie moje postępy. Niedługo pojawią się też inne linki - między innymi do nauki języków obcych i recenzji książek i filmów, które udało mi się przeczytać/obejrzeć.

Wracając jednak do mojego kalendarza-notatnika wygląda to następująco:


Zachęcam Was, żebyście same spróbowały zrobić taki kalendarz - jest bardzo łatwy do wykonania, a przez podział dnia na 'części' łatwiej jest się zorganizować. A jakie sa Wasze najlepsze sposoby na organizację dnia/tygodnia?

Miłego weekendu!

czwartek, października 20

Książki, które mam zamiar przeczytać.

1.    Władca Pierścieni – J.R.R. Tolkien
2.    Jane Eyre – Ch. Bronte
3.    Harrym Potter – J.K. Rowling
4.    Wichrowe Wzgórza – E. Bronte
5.    Hobbit – J.R.R. Tolkien
6.    Buszujący w zbożu – J.D. Salinger
7.    Przeminęło z wiatrem – M. Mitchell
8.    Wojna i pokój – L.Tołstoj
9.    Zbrodnia i kara – F. Dostojewski
10.    Anna Karenina – L. Tołstoj
11.    Opowieści z Narnii – C.S. Lewis
12.    Wyznania Gejszy – A. Golden
13.    Kubuś Puchatek – A. A. Milne
14.    Folwark zwierzęcy – G. Orwell
15.    Kod Da Vinci – D. Brown
16.    Sto lat samotności – G. G. Marquez
17.    Ania z Zielonego Wzgórza – L.M. Montgomery
18.    Władca much – W. Golding
19.    Życie Pi – Y. Martel
20.    Rozważna i romantyczna – J. Austin
22.    Miłość w czasach zarazy– G. G. Marquez
23.    Lolita – V. Nabokov
24.    Hrabia Monte Christo – A. Dumas
25.    Dziennik Bridget Jones – H. Fielding
27.    Oliver Twist – Ch. Dickens
28.    Dracula – B. Stoker
29.    Tajemniczy ogród – F. H. Burnett
30.    Opowieść wigilijna – Ch. Dickens
31.    Przygody Scherlocka Holmesa - Sir A. Conan Doyle
32.    Jądro ciemności – Joseph Conrad
33.    Mały Książę – A. De Saint-Exupery
34.    Trzej muszkieterowie – A. Dumas
35.    Hamlet – William Shakespeare
36.    Charlie i fabryka czekolady – R. Dahl
37.    Ojciec chrzestny – Mario Puzo
38.    Mistrz i Małgorzata – Michaił Bułhakow
39.    Jedz, módl się, kochaj – Elizabeth Gilbert
40.    Kolumbowie rocznik 20 – R. Bratny
41.    Pamiętniki – G. Casanova
42.    Dziewczyna z perłą – T. Chevalier
43.    Blaszany bębenek – G. Grass
44.    Doktor Żywago – B. Pasternak
45.    Biblia
46.    Déjà Dead (inna wersja Zapach śmierci) – Katy Reichs
47.    Śmierć za dnia (inna wersja Dzień śmierci) – Katy Reichs
48.    Śmiertelne decyzje – Katy Reichs
49.    Zabójcza podróż – Katy Reichs
50.    Pogrzebane tajemnice – Katy Reichs
51.    Nagie kości – Katy Reichs
52.    Poniedziałkowa żałoba – Katy Reichs
53.    Cross Bones – Katy Reichs
54.    Okruchy śmierci – Katy Reichs
55.    Kości w proch – Katy Reichs
56.    Diabelskie kości – Katy Reichs
57.    Spider Bones – Katy Reichs
58.    Kolekcjoner kości – Jeffery Deaver
59.    Tańczący trumniarz – Jeffery Deaver
60.    Puste krzesło – Jeffery Deaver
61.    Kamienna małpa – Jeffery Deaver
62.    Mag – Jeffery Deaver
63.    Dwunasta karta – Jeffery Deaver
64.    Zegarmistrz – Jeffery Deaver
65.    Rozbite okno – Jeffery Deaver
66.    Pod napięciem – Jeffery Deaver
67.    Bez pożegnania - Barbara Rybałtowska
68.    Weronika postanawia umrzeć - Paulo Coelho
69.    Alchemik - Paulo Coelho
70.    Kwiat pustyni - Waris Dirie
71.    Dżuma – Albert Camus
72.    Katedra Marii Panny w Paryżu – Victor Hugo
73.    Lalka - Bolesław Prus
74.    Potop – Henryk Sienkiewicz
75.    Imię róży – Umberto Eco
76.    Pożegnanie z Afryką – Karen Blixen

wtorek, października 11

Reorganizacja planu nauki.

Do porażek trudno się przyznać. To prawda, że wolimy chwalić się tym co nam się udało niż przyznawać, że coś nie wyszło. Przez ostatni tydzień dużo na ten temat myślałam. Ciężko było mi sobie uświadomić porażkę. Ciężko jest przyznać się przed Wami, że nie udało mi się zrobić nic co planowałam. Postanowiłam jednak być uczciwa zarówno przed sobą jak i przed Wami. Nie chcę udawać, że wszystko idzie jak po maśle, że ze wszystkim daję sobie radę.
Choroba mnie rozleniwiła, a pogoda, która z polską złotą jesienią nie ma nic wspólnego nie pomagała. Faktem jest, że co roku wiosną i jesienią bardzo mocno odczuwam tak zwane 'przesilenia' - krótko mówiąc czuję się wtedy jak przejechana przez czołg. To jednak nie jest wytłumaczeniem dla mojego niezorganizowania i lenistwa. Kolejną rzeczą, którą uświadomiłam sobie w ciągu minionego tygodnia jest fakt, że narzuciłam sobie zbyt duży rygor - planowałam tydzień praktycznie co do minuty, nie dając sobie czasu nawet na zwykły odpoczynek po powrocie z zajęć. Najpierw starałam się zrealizować plan w 100% - czego efektem była po prostu praca 'na ilość', a nie jakość. Mimo prób jednak nie udawało mi się zrealizować całego zaplanowanego na dany dzień materiału, przez co miałam wymówkę - 'przecież nie dam rady zrobić wszystkiego' i robiłam tylko te zadania z listy, na które miałam ochotę, albo nie zabierałam się za nie wcale.
Wyciągnęłam z tego jednak wnioski.
Po pierwsze zajęłam się swoim zdrowiem - po chorobie całe to jesienne przesilenie odczuwam podwójnie - nie mogę się skupić i ciągle chce mi się spać - zarejestrowałam się do lekarza na ten czwartek i mam zamiar poprosić o skierowanie na badanie krwi. Kupiłam też zestaw witamin i minerałów oraz lecytynę, staram się ograniczyć kawę i energetyki a w zamian jeść więcej owoców i pić soki. Myślę też dość intensywnie nad zamianą kawy na yerba mate - podobno zawiera więcej kofeiny niż kawa a nie wypłukuje magnezu z organizmu i nie niszczy żołądka.
Po drugie mój nowy plan nauki jest już mniej napięty, postanowiłam iść na jakość, nie na ilość. Pozatym przewiduje on rzeczy takie jak porządki, prasowanie itp., a przede wszystkim jest w nim miejsce na odpoczynek.
Długo myślałam jak zmodyfikować plan nauki tak, aby nie przeciążyć się zbytnio obowiązkami, ale jednocześnie robić postępy w nauce. Nie ukrywam, że bardzo zainspirowały mnie Wasze blogi, bo na każdym znalazłam chociażby jedną metodę, która pasuje do mojego stylu życia i charakteru pedantki.

Plan nauki języków:

Postanowiłam podobnie jak helineth robić 5-cio tygodniowy program nauki. Obejmuje on całościową naukę języka. Namawiam swojego partnera (który w języku angielskim jest dużo lepszy ode mnie) na rozmowy po angielsku przez 2 dni w tygodniu, bo bardzo mi zależy żeby opanować język też w sytuacji kiedy nie mam czasu pomyśleć jak odpowiedzieć i ułożyć sobie wcześniej poprawne gramatycznie zdanie w głowie, tak jak nie raz bywało na zajęciach z angielskiego.



Słówka
Czytanie
Słuchanie
Pisanie
Gramatyka
11.10. – 16.10





17.10 – 23.10





24.10 – 30.10





31.10 – 06.11





 
Jeżeli chodzi o francuski, program wygląda tak samo. Początkowo bałam się czytać i oglądać filmy w tym języku, ale w sumie... przecież jak nie spróbuję to się nie nauczę. Na początek postawiłam na bajki dla dzieci, żeby trochę oswoić się z czytaniem w tym języku, a potem będę starała się czytać cokolwiek, byle po francusku.



Słówka
Czytanie
Słuchanie
Pisanie
Gramatyka
11.10. – 16.10





17.10 – 23.10





24.10 – 30.10





31.10 – 06.11





 
Do tego dochodzą jeszcze powtórki do poprawy matury. Z tym niestety jest problem, bo materiału jest po prostu więcej. Postanowiłam, że będę przerabiać jeden dział z danego przedmiotu tygodniowo i powinnam się wyrobić. W najbliższym czasie - do końca tygodnia - postaram się zamieścić tutaj osobne zakładki, gdzie będziecie mogły śledzić jak mi idzie. 
Mam nadzieję, że dawanie sobie tygodniowych celów a nie celów codziennych będzie się lepiej sprawdzało. Pozostaje mi życzyć sobie wytrwałości i dobrej organizacji.