Czyli wracamy do blogowej akcji!
Ostatnio niestety coś z moim organizmem jest nie w porządku - już drugi raz w tym miesiącu jestem chora i w dodatku ciągle, ciągle, ciągle chce mi się spać! Oczywiście wiem, że tego typu problemem powinien zająć się lekarz - już go odwiedziłam. Badania krwi wykazały niewielką anemię, więc dostałam witaminy i nakaz odpoczynku.
Jednak sytuacja, w której przesypiałam pół dnia nie podoba mi się, zwłaszcza, od kiedy uświadomiłam sobie, że moje problemy ze zdrowiem zaczęły się przez mój pracoholizm (tak, należę do grona pracoholików, ale o tym osobny post) i nieuregulowany tryb życia - brak czasu na posiłki, a przede wszystkim na śniadania, ciągłe gonienie z jednej uczelni na drugą, a stamtąd do pracy, nie spanie po nocy... Postanowiłam więc nieco (w moim przypadku naprawdę nieco, bo moi przyjaciele i tak uważają, że nie zmieniło się prawie nic) i uregulować swój tryb życia, który rozregulowała moja praca, czyli kłaść się przed północą i wstawać wcześniej, bo jestem raczej typem słowika niż sowy.
Tak więc, mam mocne postanowienie, od poniedziałku wstaję o godzinie 5.00. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to środek nocy, ale... mój dzień i bez wczesnego wstawania zaczyna się bardzo wcześnie, a dodatkowo (niestety) każdy wygląda mniej więcej tak samo i o tej samej porze się kończy, więc godzina 5.00 jest odpowiednią porą.
Jak ma wyglądać mój dzień?
4.50 - 5.00 - pobudka
5.00 - 5.45 - przygotowanie do wyjścia (makijaż, śniadanie)
5.45 - 6.00 - sprzątanie (ścielenie łóżka, zmycie naczyń po śniadaniu)
6.00 - 7.00 - nauka języków, czas na bloga, czytanie
7.15 - 8.00 - dojazd
8.00 - 17.00 - praca/ zajęcia /nauka w czytelni /siłownia
17.00 - 20.00 - spotkanie ze znajomymi/ koło naukowe /nauka języków /hobby /praca
20.00 - 20.30 - powrót do domu
20.30 - 21.30 - kolacja /sprzątanie
21.30 - 22.30 - wieczorna rutyna - przygotowanie na kolejny dzień / wieczorna toaleta
22.30 - 23.30 - relaks przy filmie, książce
Jak widzicie mój dzień jest dość pracowity. Każdy wygląda mniej więcej tak samo - jedyne co się zmienia to zajęcia między 8.00 a 20.00 - zależnie od godzin zakończenia zajęć na uczelni. Cała reszta - zaczynając od porannego dojazdu, a kończąc na powrocie do domu, przebiega w ten sam sposób.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie zaplanować dnia co do minuty, więc gdy coś nie wyjdzie dokładnie z planem - trudno. Czas spędzony na dojazdach staram się wykorzystać - czytam książkę, słucham audiobooka, planuję zadania na kolejny dzień, a często jest to też jedna z nielicznych chwil, kiedy mamy z moim partnerem czas żeby chwilę dłużej ze sobą pobyć, porozmawiać, zaplanować wspólny weekend.
Nie jest też tak, że nie mam czasu na życie osobiste - minimum raz w tygodniu widujemy się z grupą naszych wspólnych znajomych - głównie w poniedziałki, czasami także w środy - jest nas ponad 20 osób, każdy zajmuje się inną dziedziną i jest na innym etapie życia - single, małżeństwa, konkubenci, architekci, prawnicy, biolodzy, informatycy, panie domu :) Urodziny, parapetówki i inne imprezy okolicznościowe także spędzamy w swoim gronie. A za niecałe 2 tygodnie jedziemy do bardzo małej miejscowości w górach (nie ma tam nawet zasięgu!) - wynajmujemy domek i mamy 3 dni, by pobyć tylko ze sobą i na nowo naładować akumulatory. Ale o tym będzie osobny post!
W planie pomijam weekendy, ponieważ to jedyne dni w tygodniu, kiedy mogę się porządnie wyspać, nadrobić czas spędzony z moim partnerem, uzupełnić lodówkę i ogarnąć dokładnie całe mieszkanie. Nie mówiąc już o nauce :)
Wyprzedzę pytania - na szczęście mój partner jest bardzo wyrozumiały. Poza tym zazwyczaj i tak zaczynamy i kończymy pracę czy zajęcia dodatkowe w tym samym czasie, więc razem wychodzimy i wracamy do domu...
Życie jest dużo łatwiejsze, gdy żyje razem dwoje pracoholików :)
podziwiam! Sama mam straszny problem z wczesnym wstawaniem
OdpowiedzUsuńAmbitny plan. Ale osobiście uważam że organizm wie najlepiej czego potrzebuje. Jeśli domaga się snu i odpoczynku być może warto wygospodarować sobie trochę więcej czasu na odpoczynek, albo choć godzinkę wcześniej iść spać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPobudka o 5? Za nic w świecie. No chyba, że przy jakiejś specjalnej okazji, raz na jakiś czas... Podziwiam Twój plan dnia i trzymam kciuki, żeby udało Ci się zrealizować postanowienia. :)
OdpowiedzUsuńMało snu :) Na krótszą metę ok ale organizm zapewne zastrajkuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
moim zdaniem to dobry plan:)
OdpowiedzUsuń