Ostatnie dni moich bardzo krótkich w tym roku wakacji spędziłam na zasłużonym wypoczynku, generalnym sprzątaniu mieszkania a także (niestety) na leczeniu choróbska które mnie dopadło. Trzyma mnie już tydzień, mimo że biorę dość silne antybiotyki...W każdym razie, z powodu choroby i osłabienia chwilowo nie mogę wprowadzić w życie akcji 'siłownia', którą planowałam zacząć od poniedziałku, ale trudno, zdrowie na pierwszym miejscu.
Niestety z powodów finansowych musiałam zrezygnować w tym roku z zajęć karate i kursu francuskiego. Nie oznacza to jednak, że mam zamiar odłożyć całkowicie naukę języka. Mam zamiar uczyć się w domu. mój cudowny mężczyzna zrobił mi prezent w postaci słownika oraz multimedialnego kursu francuskiego od poziomu A1 do poziomu B2. Tak więc już zaczęłam powtórki poziomu A1, a mniej więcej za tydzień zabieram się za kurs A2.
A co do karate - okazało się, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - na siłowni na którą chodzę, w ramach zajęć fitness otworzyli zajęcia krav magi dla kobiet - jest to izraelski system samoobrony.
Do tego poza akcją 'nie przesypiam życia' (idzie całkiem nieźle, wstaję średnio o 5.55) postanowiłam także ograniczyć używanie komputera do celów rozrywkowych do godziny dziennie, czytać angielskie książki i popracować nad gramatyką języka angielskiego.
To plany, które mam zamiar wprowadzić w życie po weekendzie, bo niestety choroba, która mnie dopadła męcy do tego stopnia, że nie jestem w stanie do końca logicznie myśleć, a jedyną rzeczą, na którą mam obecnie ochotę to sen...
Jednak mimo choroby nie próżnuję całkowicie - chodzę na zajęcia, które niestety we Wrocławiu zaczęły się 26 września, zaczęłam organizować czas w kalendarzu google - wstawię go również tutaj, ale najpierw muszę dojść do tego, jak to zrobić. Pozatym postanowiłam rozpocząć kilka 'projektów', jeżeli można to tak nazwać. Na razie plany mam zrobione tylko w wersji papierowej i czekam na weekend żeby móc je przenieść tutaj i się nimi z Wami podzielić.
Życzę Wam miłego weekendu:)
piątek, września 30
czwartek, września 22
Things to do before I die.
Od kiedy założyłam bloga chciałam zrobić listę 'things to do before I die', ale niestety czas mi na to nie pozwalał (egzaminy...). Teraz, kiedy pozostały mi jeszcze 4 dni wypoczynku postanowiłam, że ta lista ujży światło dzienne.
- Nauczyć się 4 języków obcych (angielski, francuski, rosyjski, niemiecki) i zrobić z nich certyfikaty.
- Wybrać się w podróż dookoła świata.
- Spełnić czyjeś marzenie.
- Skoczyć na bungee.
- Skoczyć ze spadochronem.
- Brać czynny udział w wolontariacie np. odwiedzać dzieci w szpitalach
- Założyć własną fundację pomagającą kobietom i dzieciom, które były ofiarami przemocy w rodzinie
- Wziąć udział w kursie tańca towarzyskiego.
- Zamieszkać przez kilka miesięcy na egzotycznej wyspie, najlepiej na Bali
- Nauczyć się nurkować
- Zrobić certyfikat nurka
- Nurkować w rafie koralowej.
- Nauczyć się surfować.
- Zbudować i urządzić własny dom.
- Spacerować po lesie w Norwegii.
- Kupić orginalne trampki Converse’a.
- Kupić orginalne kalosze Hunter.
- Stworzyć domową bibliotekę.
- Pojechać do Disneylandu.
- Zwiedzić Ameryki.
- Przejechać się żółtą taksówką w Nowym Jorku.
- Napić się Sake w Japonii.
- Przeczytać Biblię
- Kupić domek w górach i na Mazurach.
- Nauczyć się grac na gitarze klasycznej
- Wziąć udział w profesjonalnej sesji fotograficznej.
- Wyruszyć w podróż koleją transsyberyjską.
- Upić się Tequilą w barze w Hiszpanii i przez pół nocy tańczyć na barze
- Skorzystać z porad profesjonalnego stylisty i makijażysty.
- Wymienić całkowicie garderobę.
- Nauczyć się jeździć na nartach i snowboardzie.
- Upić się Absyntem.
- Zdobyć certyfikat z angielskiego (przynajmniej FCE).
- Zjeść tiramisu.
- Zjeść sushi w prawdziwej sushi-knajpie.
- Nauczyć się jeść pałeczkami.
- Przygarnąć drugiego kota - najlepiej ze schroniska
- Mieć psa.
- Mieć własną wielką garderobę (chodzi o oddzielne pomieszczenie).
- Polecieć samolotem.
- Zrobić doktorat z kryminalistyki.
- Spróbować najsmaczniejszych potraw tego świata.
- Zatańczyć na własnym weselu.
- Kupić własne, piękne czarne autko.
- Przejechać się na rollercoasterze.
- Przejechać się boildem po torze F1
- Studiować (choć chwilę) na zagranicznej uczelni.
- Zwiedzić wszystkie stolice Europy.
- Pobawić się paintballem.
- Pograć w ASG na ogólnopolskim zjeździe (już w maju :))
- Przejechać się rikszą w Indiach.
- Polatać w stanie nieważkości.
- Wykąpać się w gorącym źródle.
- Przeczytać kilka książek na temat II wojny światowej w Polsce
Założyć tematycznego bloga.- Ćwiczyć jogę.
- Spróbować żabich udek we Francji.
- Odwiedzić 7 cudów świata.
- Zwiedzić Muzeum miniatur w Pradze.
- Zagrać w Las Vegas.
- Założyć aparat ortodontyczny (chociaż na dolną szczękę).
- Popływać gondolą w Wenecji.
- Założyć tradycyjny album ze zdjęciami.
- Kupić drewniany bujany fotel i czytać na nim wieczorami
- Przelecieć się szybowcem.
- Nauczyć się pływać.
- Zobaczyć wodospad Niagara.
- Kupić profesjonalny ekspres do kawy.
- Celebrować poranki przy kawie.
- Zrobić sobie fotkę przy słynnym napisie "Hollywood".
- Spędzić dobę w pięciogwiazdkowym hotelu.
- Zrobić certyfikowany kurs pierwszej pomocy.
- Nauczyć się języka migowego.
- Odwiedzić Francję i wypróbować tam swoje umiejętności językowe.
- Zobaczyć Wielki Kanion.
- Odwiedzić Four Corners Monument - granicę 4 stanów (Utah, Arizona, Nowy Meksyk i Kolorado).
- Wziąć udział w kursie samoobrony.
- Zdobyć czarny pas karate.
- Wybrać się do oceanarium.
- Kupić czytnik e-booków.
- Kupić zestaw do Yerba Mate.
- Zwiedzić Luwr.
- Zwiedzić Paryż.
- Zjeść kolację na szczycie wierzy Eiffla.
- Zwiedzić Rzym i Watykan.
- Przez miesiąc zwiedzać Włochy i objadać się ich jedzeniem :)
- Zobaczyć na żywo wielki mur chiński.
- Włożyć swoją karteczkę z prośbami w ścianę płaczu.
- Nauczyć się jeździć na łyżwach.
- Kupić orginalną torebkę i żakiet Chanel.
- Spróbować jeszcze raz dostać się na medycynę.
- Zwiedzić Rosję (jestem pół-Rosjanką więc wypadałoby wybrać się w miejsce związane z moim pochodzeniem)
- Wybrać się na koncert Garou
Nauczyć się strzelać z broni krótkiej.- Wyrobić prawne zezwolenie na broń.
- Nauczyć się jeździć konno
- Zwiedzić Quebec (frankfońska część Kanady)
- Poznać drugą część swojej rodziny (niestety od kiedy skończyłam 2 lata nie mam kontaktu z ojcem ani jego częścią rodziny, ponieważ moja mama tego nie chciała)
- Urodzić dziecko.
- Zrobić mojej mamie prezent i wybudować dla niej dom .
- Kupić mikroskop.
- Zrobić prawo jazdy. (początkiem października zaczęłam kurs)
- Zrobić imprezę urodzinową w stylu Halloween (bo nigdy nie miałam imprezy urodzinowej)
czwartek, września 15
Sukces!
Kochani!!! Jestem dzisiaj podwójnie szczęśliwa!!!
Zaliczyłam ćwiczenia z chemii organicznej i egzamin z zoologii bezkręgowców! Ha! Został tylko egzamin z chemii organicznej, który jest jutro. Ale jestem już w 70% na niego przygotowana. Chciałam się wam tylko pochwalić moim małym sukcesem. Cieszę się tym bardziej, że wiem, że to wszystko to moja zasługa, bo włożyłam w zaliczenie przedmiotów (które prawdę mówiąc są moją zmorą od początku) duuuużo pracy i energii.
A co do mojej akcji 'nie przesypiam życia' to wczoraj - pobudka o 8, a dzisiaj o 7.20 :)
Niestety, nie mam w tym momencie czasu ani głowy do napisania czegoś dłuższego, bo uciekam do nauki na jutrzejszy egzamin... Mam nadzieję, że zaliczę go bez żadnych dopytek, bo mam tyle pomysłów, pozatym chcę wdrożyć w życie jeszcze więcej nowych rzeczy, a przede wszystkim już od kilku dni sama mam ogromną ochotę na zrobienie na blogu listy 'things to do before I die...' a to zajmie sporo czasu.
Zaliczyłam ćwiczenia z chemii organicznej i egzamin z zoologii bezkręgowców! Ha! Został tylko egzamin z chemii organicznej, który jest jutro. Ale jestem już w 70% na niego przygotowana. Chciałam się wam tylko pochwalić moim małym sukcesem. Cieszę się tym bardziej, że wiem, że to wszystko to moja zasługa, bo włożyłam w zaliczenie przedmiotów (które prawdę mówiąc są moją zmorą od początku) duuuużo pracy i energii.
A co do mojej akcji 'nie przesypiam życia' to wczoraj - pobudka o 8, a dzisiaj o 7.20 :)
Niestety, nie mam w tym momencie czasu ani głowy do napisania czegoś dłuższego, bo uciekam do nauki na jutrzejszy egzamin... Mam nadzieję, że zaliczę go bez żadnych dopytek, bo mam tyle pomysłów, pozatym chcę wdrożyć w życie jeszcze więcej nowych rzeczy, a przede wszystkim już od kilku dni sama mam ogromną ochotę na zrobienie na blogu listy 'things to do before I die...' a to zajmie sporo czasu.
środa, września 14
Akcja: nie przesypiam życia.
Jako że jestem w trakcie egzaminów (chemia organiczna i zoologia bezkręgowców potrafią wykończyć człowieka, ale nie, ja się nie skarżę, powtarzam sobie tylko często że kocham swoje studia, kocham swoje studia...) nie jestem w stanie wprowadzić w życie 'od dzisiaj' planów związanych z nauką języków, czy chodzeniem na siłownię.
Jest jednak jedna rzecz, którą mogę zacząć robić już, a w zasadzie nawet już dziś ją zaczęłam. Mianowicie - chcę i próbuję wprowadzić w swoje życie program 'nie przesypiam życia' i zacząć wstawać wcześniej. Jestem raczej typem sowy, w dodatku sowy, która potrafi spać po 12h dziennie. Poza faktem, że odbieram tym sobie czas na zrobienie czegoś dodatkowo, to w dodatku chodzę wiecznie zmęczona - nie od dziś wiadomo, że za długi sen sprawia, że chce nam się spać jeszcze bardziej...
Więc do rzeczy. Mam zamiar kłaść się spać najpóźniej o północy, a wstawać około godziny 6-7 rano. Pomoże mi to w organizacji dnia, poza tym zyskam dodatkowy czas dla siebie.
Dzięki temu rano spokojnie będę mogła zjeść śniadanie, zrobić makijaż, wypić kawę i spokojnie zrobić plan na bieżący dzień. A wolne chwile mam zamiar spędzać na nauce francuskiego lub angielskiego albo na czytaniu książek.
W praktyce będzie to wyglądało tak: wyznaczam sobie 7-8h na sen i wstaję najpóźniej o 8 rano, bez włączania drzemek w budziku. Jako 'czas przystosowawczy' daję sobie 30 dni - przez te dni właśnie będę meldować Wam o moich postępach (lub - mam nadzieję że nie - ich braku) tutaj.
Wiem, że dam radę, bo kiedy studiowałam i pracowałam na pełen etat mój dzień trwał czasami 19 a nawet 20h, a często do tego dochodził pośpiech, bo przecież nie mogę się spóźnić do pracy/na uczelnię w zależności od tego gdzie w tamtym momencie przebywałam.
Wszystkim polecam wprowadzenie tego nawyku w życie - na więcej czasu w ciągu dnia jeszcze nikt nie narzekał! :)
Jest jednak jedna rzecz, którą mogę zacząć robić już, a w zasadzie nawet już dziś ją zaczęłam. Mianowicie - chcę i próbuję wprowadzić w swoje życie program 'nie przesypiam życia' i zacząć wstawać wcześniej. Jestem raczej typem sowy, w dodatku sowy, która potrafi spać po 12h dziennie. Poza faktem, że odbieram tym sobie czas na zrobienie czegoś dodatkowo, to w dodatku chodzę wiecznie zmęczona - nie od dziś wiadomo, że za długi sen sprawia, że chce nam się spać jeszcze bardziej...
Więc do rzeczy. Mam zamiar kłaść się spać najpóźniej o północy, a wstawać około godziny 6-7 rano. Pomoże mi to w organizacji dnia, poza tym zyskam dodatkowy czas dla siebie.
Dzięki temu rano spokojnie będę mogła zjeść śniadanie, zrobić makijaż, wypić kawę i spokojnie zrobić plan na bieżący dzień. A wolne chwile mam zamiar spędzać na nauce francuskiego lub angielskiego albo na czytaniu książek.
W praktyce będzie to wyglądało tak: wyznaczam sobie 7-8h na sen i wstaję najpóźniej o 8 rano, bez włączania drzemek w budziku. Jako 'czas przystosowawczy' daję sobie 30 dni - przez te dni właśnie będę meldować Wam o moich postępach (lub - mam nadzieję że nie - ich braku) tutaj.
Wiem, że dam radę, bo kiedy studiowałam i pracowałam na pełen etat mój dzień trwał czasami 19 a nawet 20h, a często do tego dochodził pośpiech, bo przecież nie mogę się spóźnić do pracy/na uczelnię w zależności od tego gdzie w tamtym momencie przebywałam.
Wszystkim polecam wprowadzenie tego nawyku w życie - na więcej czasu w ciągu dnia jeszcze nikt nie narzekał! :)
poniedziałek, września 12
Egzaminy, egzaminy...
Zawsze uwielbiałam, kiedy dużo się wokół mnie działo. I nie chodzi o to, że lubię zwracać na siebie uwagę, bo tak naprawdę jest totalnie odwrotnie. Chodzi o to, że uwielbiam żyć 'szybko', mieć dużo spraw do załatwienia, bo wtedy naprawdę czuję że żyję, a pozatym paradoksalnie... mam wtedy więcej czasu na wszystko.
Najgorsze jest, że teraz wokół mnie nie dzieje się nic. To znaczy... mam drugie terminy egzaminów na uczelni i jedyne co muszę to uczyć się. I tak od 2 tygodni... Naprawdę lubię się uczyć! Tylko lubię mieć urozmaicone zajęcia. Od kilku dni powtarzam sobie, że jeszcze tylko trochę... W tym momencie napisałam drugi egzamin. Pierwszy zdałam, z drugiego, który odbył się dziś wyniki będą w czwartek, trzeci egzamin jest w czwartek, a ostatni w piątek. I naprawdę mam wielką nadzieję, że pozdaję to w tych terminach, bo trafi mnie jeżeli do końca września będę musiała to poprawiać.
A tyle rzeczy czeka tylko aż pozdaję te egzaminy... Kurs francuskiego on-line, kurs angielskiego on-line, siłownia, powoli zacznę przygotowywać się do poprawy matury, bo bardzo chciałabym jeszcze raz spróbować dostać się na medycynę... Do tego mój mężczyzna obiecał mi naukę pływania i nurkowania.
Ale przed tym wszystkim trzymają mnie egzaminy...
Tak więc trzymajcie kciuki, mam nadzieję, że z końcem tygodnia będę już miała za sobą wszystkie egzaminy..
Najgorsze jest, że teraz wokół mnie nie dzieje się nic. To znaczy... mam drugie terminy egzaminów na uczelni i jedyne co muszę to uczyć się. I tak od 2 tygodni... Naprawdę lubię się uczyć! Tylko lubię mieć urozmaicone zajęcia. Od kilku dni powtarzam sobie, że jeszcze tylko trochę... W tym momencie napisałam drugi egzamin. Pierwszy zdałam, z drugiego, który odbył się dziś wyniki będą w czwartek, trzeci egzamin jest w czwartek, a ostatni w piątek. I naprawdę mam wielką nadzieję, że pozdaję to w tych terminach, bo trafi mnie jeżeli do końca września będę musiała to poprawiać.
A tyle rzeczy czeka tylko aż pozdaję te egzaminy... Kurs francuskiego on-line, kurs angielskiego on-line, siłownia, powoli zacznę przygotowywać się do poprawy matury, bo bardzo chciałabym jeszcze raz spróbować dostać się na medycynę... Do tego mój mężczyzna obiecał mi naukę pływania i nurkowania.
Ale przed tym wszystkim trzymają mnie egzaminy...
Tak więc trzymajcie kciuki, mam nadzieję, że z końcem tygodnia będę już miała za sobą wszystkie egzaminy..
piątek, września 9
Zaczynamy
Od bardzo dawna nosiłam się z chęcią założenia bloga o tematyce samorealizacji, ale... najpierw wmawiałam sobie, że brak mi na to czasu, potem że same próby i chęci wystarczą, że nie muszę się nikomu chwalić. I tak było aż do wczorajszego wieczora. Przypadkiem znalazłam w internecie bloga helineth, która pisze właśnie o samorealizacji. Potem trafiłam na stronę Blogowej Grupy Samorozwoju. Po przeczytaniu wszystkich blogów, doszłam do wniosku, że chcę sporo zmienić w swoim życiu. I w sumie teraz jest odpowiedni czas na zmiany - wyszłam z dołka psychicznego, powoli nadrabiam studia...
Nie chcę zmieniać, bo moje życie jest złe i jestem nim rozczarowana - studiuję dziennie na kierunku z którym wiążę przyszłość, odcięłam 'rodzicielską pępowinę', na swoje utrzymanie i potrzeby zarabiam sama, mam świetne mieszkanie i wspaniałego mężczyznę, który zawsze mnie wspiera - jestem życiu bardzo wdzięczna za to co mam. Ale chcę żyć lepiej, chcę się rozwijać i inwestować w siebie. Stąd chęć na założenie bloga i postanowienie samorealizacji.
Chcę się rozwijać w każdej dziedzinie życia - naukowej, osobistej, wewnętrznej, ale także pod względem zewnętrznym - chcę pracować także (ale nie przede wszystkim) nad swoim wyglądem, bo w tej 'dziedzinie' też się ostatnio nieco zapuściłam.
Więc nie czekam już dłużej - zaczynamy!
Osobowość:
Ciężko mi będzie coś zmienić, ponieważ jestem osobą dość zamkniętą w sobie, mój mężczyzna czasami twierdzi, że jestem lekko socjopatyczna. Przyznaję się bez bicia - kilkoro ludzi skrzywdziło mnie psychicznie i przez to czasami unikam kontaktów z ludźmi, mimo że wiem, iż nie wszyscy są tacy sami. Czas to zmienić.
1. Chcę być bardziej otwarta na ludzi - nawiązać nowe znajomości, odświerzyć te stare i pielęgnować je.
2. Brać udział w życiu studenckim - nie odmawiać, kiedy znajomi z roku zapraszają mnie na imprezę czy kawę, czasami sama to zaproponować.
3. Przestać zachowywać się jak zmęczona życiem starocinka, być ciekawą świata i bardziej optymistycznie nastawiona.
Nauka:
1. Przestać myśleć o kolokwiach i egzaminach na zasadzie 'byle zaliczyć'. Nigdy nie satysfakcjonowała mnie trója w indeksie, ale zawsze zabierałam się za naukę zbyt późno żeby umieć na więcej - teraz czas to zmienić.
2. Uczyć się CODZIENNIE, chociaż przez 2h - przecież to nie jest problem, czas się zawsze zajdzie.
3. Zapisać się na koła naukowe, o których myślę już od pół roku - przecież to rozwijanie swoich zainteresowań.
4. Zapisać się na kolejny kurs francuskiego - poziom A2 i dokładnie powtórzyć to, czego nauczyłam się przez rok na poprzednim kursie.
5. Podciągnąć swój angielski - dogadać się dogadam, ale to na pewno nie jest poziom, który chciałabym osiągnąć, dlatego muszę pożądnie przysiąść nad gramatyką, słownictwem i zacząć czytać książki po angielsku. Pozatym w internecie jest tyle darmowych programów czy kursów, że aż grzech z nich nie skorzystać.
6. Czytać. Dużo czytać. Zawsze lubiłam, tylko że komputer zajął ostatnio ich miejsce. Dlatego postanowienie - czytać 2 książki miesięcznie.
7. Ponownie spróbować dostać się na medycynę - przyłożyć się i poprawić maturę
Samokontrola:
1. Wprowadzić w życie program 'nie przesypiam życia' - wstawać wcześniej.
2. Panować nad swoimi emocjami - jako choleryk bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.
3. Pracować nad pewnością siebie - każdy ma wady, nikt nie jest idealny - czas popartzeć na swoje zalety.
4. Ograniczyć czas przeznaczany na siedzenie w sieci.
Organizacja czasu:
1. Zacząć używać kalendarza Google
2. Jedn dzień tygodnia przeznaczyć na porządki, pranie, prasowanie, robienie obiadów na kolejne dni - moja szafa jest prawie pusta, bo nie poprasowałam swoich rzeczy... I mam już dość jedzenia ze 'kociołków do syta', zupek chińskich i gotowych kotletów ze sporzywczego, więc w weekend mogę ugotować obiad na 3 dni i jeszcze jedną albo dwie szybkie potrawy, które zawekuję w słoikach i będziemy je jeść przez kolejny tydzień, a przy okazji zaoszczędzę.
3. W drodze do pracy czy na uczelnię czytać książkę, słuchać audiobooka, uczyć się słówek albo żeby zaoszczędzić czas w domu - przygotować plan na kolejny dzień, zrobić listę zakupów, poczytać gazetę - niestety mieszkam na obrzeżach miasta, bo mieszkania są tu tańsze przez co mniej więcej godzinę dziennie spędzam w autobusach.
4. Zacząć zostawiać polecenia na piśmie - brzmi dziwnie, ale chodzi o to, że mój mężczyzna zapomina o połowie rzeczy o które go proszę, a ja nigdy 'nie mam czasu' żeby zostawić mu karteczkę z wypisanymi zadaniami. Muszę przygotowywać je wieczorem, bo rano zapomnę.
5. Zamiast chodzić po sklepach z ciuchami i stać w kolejce do przymierzalni kupować w sieci - poza allegro jest przecież tyle stron, wymiary ubrań są podane, pozatym przecież znam swój rozmiar, zawsze kupuję jeden i ten sam, często nawet nie przymierzam.
Oszczędzanie:
1. Robić listę zakupów i trzymać się jej jadąc do sklepu
2. Odkładać miesięcznie minimum 50 zł
3. Przestać kupować torebki i buty
4. Zacząć gotować w domu, a nie jeść gotowe dania lub na mieście
Postanowienia związane z moją osobą:
1. Codziennie wieczorem robić demakijaż - wstyd się przyznać, ale zawsze o tym zapominam, przez co moja cera jest bardzo ziemista
2. Usunąć pęknięte naczynko na policzku
3. Wybielić zęby
4. Kupować tylko produkty naturalne - przeczytanie składu nie wymaga dużej ilości czasu
5. Pić 2l wody mineralnej dziennie
6. Przestać jeść śmieciowe jedzenie i pić pepsi
7. Zrobić badanie krwi i pójść z nim do lekarza
8. Zamiast słodyczy jeść owoce
9. Chodzić na siłownię 3 razy w tygodniu
Pozostałe:
1. Zapisać się na karate
2. Nauczyć się pływać
3. Nauczyć się strzelać - na razie z broni ASG mojego faceta
4. Nauczyć się rosyjskiego - zacząć od ćwiczenia w domu
Nie jest to plan,który da się wykonać w ciągu miesiąca czy dwóch. Jest to plan, który będę sumiennie wykonywać przez dłuższy czas i co jakiś czas dokładać do niego coś co mam zamiar wykonać.
Mam ogromną nadzieję, że mi się to uda.
Nie chcę zmieniać, bo moje życie jest złe i jestem nim rozczarowana - studiuję dziennie na kierunku z którym wiążę przyszłość, odcięłam 'rodzicielską pępowinę', na swoje utrzymanie i potrzeby zarabiam sama, mam świetne mieszkanie i wspaniałego mężczyznę, który zawsze mnie wspiera - jestem życiu bardzo wdzięczna za to co mam. Ale chcę żyć lepiej, chcę się rozwijać i inwestować w siebie. Stąd chęć na założenie bloga i postanowienie samorealizacji.
Chcę się rozwijać w każdej dziedzinie życia - naukowej, osobistej, wewnętrznej, ale także pod względem zewnętrznym - chcę pracować także (ale nie przede wszystkim) nad swoim wyglądem, bo w tej 'dziedzinie' też się ostatnio nieco zapuściłam.
Więc nie czekam już dłużej - zaczynamy!
Osobowość:
Ciężko mi będzie coś zmienić, ponieważ jestem osobą dość zamkniętą w sobie, mój mężczyzna czasami twierdzi, że jestem lekko socjopatyczna. Przyznaję się bez bicia - kilkoro ludzi skrzywdziło mnie psychicznie i przez to czasami unikam kontaktów z ludźmi, mimo że wiem, iż nie wszyscy są tacy sami. Czas to zmienić.
1. Chcę być bardziej otwarta na ludzi - nawiązać nowe znajomości, odświerzyć te stare i pielęgnować je.
2. Brać udział w życiu studenckim - nie odmawiać, kiedy znajomi z roku zapraszają mnie na imprezę czy kawę, czasami sama to zaproponować.
3. Przestać zachowywać się jak zmęczona życiem starocinka, być ciekawą świata i bardziej optymistycznie nastawiona.
Nauka:
1. Przestać myśleć o kolokwiach i egzaminach na zasadzie 'byle zaliczyć'. Nigdy nie satysfakcjonowała mnie trója w indeksie, ale zawsze zabierałam się za naukę zbyt późno żeby umieć na więcej - teraz czas to zmienić.
2. Uczyć się CODZIENNIE, chociaż przez 2h - przecież to nie jest problem, czas się zawsze zajdzie.
3. Zapisać się na koła naukowe, o których myślę już od pół roku - przecież to rozwijanie swoich zainteresowań.
4. Zapisać się na kolejny kurs francuskiego - poziom A2 i dokładnie powtórzyć to, czego nauczyłam się przez rok na poprzednim kursie.
5. Podciągnąć swój angielski - dogadać się dogadam, ale to na pewno nie jest poziom, który chciałabym osiągnąć, dlatego muszę pożądnie przysiąść nad gramatyką, słownictwem i zacząć czytać książki po angielsku. Pozatym w internecie jest tyle darmowych programów czy kursów, że aż grzech z nich nie skorzystać.
6. Czytać. Dużo czytać. Zawsze lubiłam, tylko że komputer zajął ostatnio ich miejsce. Dlatego postanowienie - czytać 2 książki miesięcznie.
7. Ponownie spróbować dostać się na medycynę - przyłożyć się i poprawić maturę
Samokontrola:
1. Wprowadzić w życie program 'nie przesypiam życia' - wstawać wcześniej.
2. Panować nad swoimi emocjami - jako choleryk bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.
3. Pracować nad pewnością siebie - każdy ma wady, nikt nie jest idealny - czas popartzeć na swoje zalety.
4. Ograniczyć czas przeznaczany na siedzenie w sieci.
Organizacja czasu:
1. Zacząć używać kalendarza Google
2. Jedn dzień tygodnia przeznaczyć na porządki, pranie, prasowanie, robienie obiadów na kolejne dni - moja szafa jest prawie pusta, bo nie poprasowałam swoich rzeczy... I mam już dość jedzenia ze 'kociołków do syta', zupek chińskich i gotowych kotletów ze sporzywczego, więc w weekend mogę ugotować obiad na 3 dni i jeszcze jedną albo dwie szybkie potrawy, które zawekuję w słoikach i będziemy je jeść przez kolejny tydzień, a przy okazji zaoszczędzę.
3. W drodze do pracy czy na uczelnię czytać książkę, słuchać audiobooka, uczyć się słówek albo żeby zaoszczędzić czas w domu - przygotować plan na kolejny dzień, zrobić listę zakupów, poczytać gazetę - niestety mieszkam na obrzeżach miasta, bo mieszkania są tu tańsze przez co mniej więcej godzinę dziennie spędzam w autobusach.
4. Zacząć zostawiać polecenia na piśmie - brzmi dziwnie, ale chodzi o to, że mój mężczyzna zapomina o połowie rzeczy o które go proszę, a ja nigdy 'nie mam czasu' żeby zostawić mu karteczkę z wypisanymi zadaniami. Muszę przygotowywać je wieczorem, bo rano zapomnę.
5. Zamiast chodzić po sklepach z ciuchami i stać w kolejce do przymierzalni kupować w sieci - poza allegro jest przecież tyle stron, wymiary ubrań są podane, pozatym przecież znam swój rozmiar, zawsze kupuję jeden i ten sam, często nawet nie przymierzam.
Oszczędzanie:
1. Robić listę zakupów i trzymać się jej jadąc do sklepu
2. Odkładać miesięcznie minimum 50 zł
3. Przestać kupować torebki i buty
4. Zacząć gotować w domu, a nie jeść gotowe dania lub na mieście
Postanowienia związane z moją osobą:
1. Codziennie wieczorem robić demakijaż - wstyd się przyznać, ale zawsze o tym zapominam, przez co moja cera jest bardzo ziemista
2. Usunąć pęknięte naczynko na policzku
3. Wybielić zęby
4. Kupować tylko produkty naturalne - przeczytanie składu nie wymaga dużej ilości czasu
5. Pić 2l wody mineralnej dziennie
6. Przestać jeść śmieciowe jedzenie i pić pepsi
7. Zrobić badanie krwi i pójść z nim do lekarza
8. Zamiast słodyczy jeść owoce
9. Chodzić na siłownię 3 razy w tygodniu
Pozostałe:
1. Zapisać się na karate
2. Nauczyć się pływać
3. Nauczyć się strzelać - na razie z broni ASG mojego faceta
4. Nauczyć się rosyjskiego - zacząć od ćwiczenia w domu
Nie jest to plan,który da się wykonać w ciągu miesiąca czy dwóch. Jest to plan, który będę sumiennie wykonywać przez dłuższy czas i co jakiś czas dokładać do niego coś co mam zamiar wykonać.
Mam ogromną nadzieję, że mi się to uda.
Subskrybuj:
Posty (Atom)