Będę szczera - ostatnio mój nastrój nie jest najlepszy, tak samo zresztą jak moja forma psychiczna. Dopadł mnie tak zwany 'jesienny blues' albo coś w tym stylu. Wszystkie projekty, które miałam zacząć realizować poszły chwilowo w kąt, moje zorganizowanie sięgnęło zera, z porannego wstawania chwilowo nici...
W październiku i na początku listopada miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji na uczelni i w pracy i chyba od tego się zaczęło. Na początku nie dawałam za wygraną, starałam się nie dać temu, co działo się w mojej głowie, ale z czasem i narastającymi problemami dałam za wygraną. Ale od początku.
Pod koniec października rzuciłam pracę. Nie chcę ujawniać tutaj zbyt wiele, ale od czasu zmiany kierownika w pracy zaczęło się dziać coraz gorzej - łamano prawa klienta ale także prawa pracownika - między innymi skrócono nam przerwę z pół godzinnej, czyli takiej jaką miałam wpisaną w umowę na 15-minutową, ponieważ... pół godziny to zdecydowanie za dużo, gdy pracujemy po 12 godzin. Dodatkowo zabroniono nam wychodzić poza salon w czasie przerwy w razie, gdyby okazało się, że jesteśmy potrzebne w salonie. Dla niewtajemniczonych w prawa pracownika - każdy ma w czasie przerwy prawo robić co chce - może chodzić na papierosa, pójść na zakupy czy zwyczajnie iść na krótki spacer żeby się dotlenić. To tylko kilka sytuacji, o innych pisać nie mam zamiaru, bo to nie jest odpowiednie miejsce.
Mam nową pracę, niestety za mniejsze pieniądze i umowę zlecenie, ale liczę na to, że w międzyczasie znajdę coś na umowę o pracę.
Co prawda są też plusy tej sytuacji - grafik zależy tak naprawdę ode mnie, pracuję tyle godzin tygodniowo ile mogę, praca nie koliduje ze studiami. Ale mimo to moja szklanka stała się do połowy pusta, a nie do połowy pełna, jak było zazwyczaj.
Teraz jest już lepiej, dzięki trzydniowemu wyjazdowi doładowałam baterie. Co prawda potrzebuję jeszcze chwili by naładować je do pełna, ale wracam do świata i do swoich projektów.
Przede wszystkim chcę się teraz - po raz kolejny - skupić na wczesnym wstawaniu i powrocie do dawnej organizacji czasu. Tak więc znowu zaczynam prowadzić dziennik aktywności żeby zobaczyć co zabiera mi czas, który jeszcze dwa tygodnie temu miałam, a teraz mi go brakuje.
Poza tym czas nadrobić wszystkie zaległości na studiach.
Daję sobie na to wszystko czas do poniedziałku. Wiem, że to mało czasu, bo tylko 6 dni, ale wiem również, że im więcej do zrobienia w krótkim czasie, tym lepiej człowiek potrafi się zorganizować. Wyniki tych działań mam zamiar przedstawić tutaj, w poniedziałek właśnie. Co dokładnie mam zamiar zrealizować?
1. Wrócić do wczesnego wstawania.
2. Wrócić do porannej i wieczornej rutyny, o których ostatnio zapomniałam.
3. Nadrobić zaległości na studiach.
4. Na nowo się zorganizować.
5. Zamieścić tutaj 2 wpisy, które zaczęłam przygotowywać, ale ich zamieszczenie przerwała mi moja chandra.
Podsumowanie - w poniedziałek.
Trzymajcie kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz