Drogie Panie!
Pamiętacie pewnie doskonale, mój wpis o kobietach niezależnych. Dzisiaj w pewnym sensie chciałabym powrócić do tematu. Dlaczego? Ponieważ rola kobiety jest bardzo trudna i wymaga ogromnego wysiłku. Bycie kobietą można porównać do misji specjalnej realizowanej przez całe życie. Spełniamy wiele ról jednocześnie, które niejednokrotnie są od siebie bardzo różne. Połączenie, a przede wszystkim pogodzenie ich wszystkich często graniczy z cudem i stanowi nie lada wyzwanie.
Jest to wykonalne, jednak potrzeba do tego wiele pracy.
Dziś chciałabym przedstawić Wam swój nowy 'projekt', który zamierzam realizować na tym blogu.
Projekt nosi nazwę "kobieta-kobietom". Na czym polega? Projekt ma na celu pomóc kobietom w byciu bardziej zorganizowanymi we wszystkim co robimy. Nie chodzi tutaj tylko o porady na temat zorganizowania pracy czy sprzątania w domu. Mam zamiar skupić się także na bardziej "kobiecych" aspektach życia.
Każda z nas ma przecież dużo na głowie. Ciężko jest zastanowić się jak wygląda nasz makijaż czy w co się ubrać, kiedy na głowie mamy milion obowiązków związanych ze studiami, pracą a także prowadzeniem domu. Bo umówmy się - nawet będąc 'tylko' studentką obowiązków jest dużo - zajęcia, przygotowanie się na kolokwium/kartkówkę/egzamin etc. a pokój czy mieszkanie samo się nie posprząta i choćbyśmy nie wiem jak chciały to jednak obiadu też nikt za nas nie zrobi.
Tak więc znajdą się tutaj jeszcze różnego rodzaju stylizacje i propozycje makijaży na każdą okazję dla zabieganych kobiet.
Skąd wziął się pomysł?
Z własnego życia. We wrześniu, kiedy założyłam bloga nie byłam zbyt dobrze zorganizowana. Tą tematyką zainteresowałam się dopiero po założeniu bloga, kiedy moje niezorganizowanie przeszkadzało mi w rozwijaniu swoich zainteresowań. Przekopałam wtedy internet w poszukiwaniu wskazówek i postanowiłam wdrożyć je w życie. Kiedy zaczął się nowy rok akademicki a ja postanowiłam rozwijać się dodatkowo na innych płaszczyznach, miałam wrażenie, że moja doba się skróciła i że nie mam czasu na nic innego.
Nie czułam się komfortowo ubrana w kilka przypadkowych rzeczy wyciągniętych z szafy w pośpiechu i bez chociaż delikatnego makijażu. Stwierdziłam, że to, czego mi trzeba to skomponowanie kilku lub kilkunastu zestawów ubrań, które mogłabym ubrać na uczelnię, do pracy, na zakupy czy żeby pozałatwiać ważne sprawy na mieście.
Postanowiłam zrobić też mały research i znaleźć dla siebie odpowiednie kosmetyki. Odpowiednie czyli takie, którymi będę mogła zrobić makijaż w kilka minut, bez irytacji, że podkład wysusza skórę przez co jest widoczny czy, że cienie się osypują. Kolejnym krokiem było znalezienie makijażu, który będzie szybki w wykonaniu i będzie się nadawał zarówno do pracy, na uczelnię czy po prostu na zakupy.
Ostatnią rzeczą, którą chciałam znaleźć były propozycje fryzur, które można wyczarować w 3 minuty. Moje włosy niestety nie zawsze wyglądają tak jakbym chciała, bo nie chcą się układać, a po miesiącu zwiazywania ich w koński ogon miałam już dość tej fryzury.
Tak stworzyłam swoje małe 'pogotowie' na dni, kiedy naprawdę nie ma czasu na nic. I właśnie tym chciałam się z Wami podzielić w projekcie kobieta-kobietom'. Posty będą pojawiały się systematycznie i będą dotyczyły nie tylko wyglądu, ale także organizacji czasu i domu.
Jeżeli macie przyjaciółkę czy koleżankę, która narzeka na nadmiar obowiązków i brak czasu dla siebie zaproście ją na mojego bloga. Chciałabym żebyście się podzieliły również Waszymi wskazówkami i poradami na ten temat.
Co myślicie na ten temat Dziewczyny?
czwartek, stycznia 26
niedziela, stycznia 1
Postanowienia noworoczne - czy warto?
Co roku w okresie świąteczno-sylwestrowym robimy postanowienia na nadchodzący rok. Co roku obiecujemy sobie, że będziemy lepsi, pilniejsi, bardziej zdyscyplinowani, że będziemy zdrowiej jeść, dbać o figurę, nie zapominać o treningach... Często bywa, że w trudach codziennego życia zapominamy o naszych postanowieniach albo zwyczajnie lenistwo nie pozwala nam ruszyć tyłka z kanapy. Wszystkim nam to się zdarzyło. Mnie również. Wszyscy później mamy wyrzuty sumienia i obiecujemy sobie poprawę. I do listy postanowień z minionego roku spisujemy kolejne punkty wierząc, że uda nam się zrealizować wszystko. Niestety kolejna porażka.
Nie jestem przeciwniczką robienia postanowień noworocznych - wręcz przeciwnie - jestem jedną z tych osób, które co roku dopisują do listy kilka kolejnych punktów :)
Zwykle postanowienia noworoczne robimy dość... spontanicznie - po prostu dopisujemy do listy to, co przyjdzie nam do głowy albo wydała się dobrym pomysłem. Moim zdaniem to jest zły pomysł.
Przedstawiam Wam kilka rad, które mogą pomóc w liście noworocznych postanowień:
Po pierwsze - zapisujcie na liście tylko to, czego jesteście w stanie faktycznie dokonać. Na przykład - "będę uczyć się minimum godzinę dziennie" albo "godzinę dziennie przeznaczę tylko dla siebie" zamiast "całkowicie odstawię cukier, chleb i makarony" (dla mnie to raczej niewykonalne, ale znam osoby, które potrafią bez tego żyć)
Po drugie - daj sobie granicę błędu - nie planuj wszystkiego co do minuty, np. nie postanawiaj sobie, że przez rok przeczytasz 10 książek, bo może się zdążyć, że nie będzie czasu przeczytać nawet 2 książek w pół roku, poza tym ja na przykład nie chciałabym się zmuszać do czytania, bo do tego trzeba mieć wenę. A tak to się pewnie skończy. Ja na przykład nie będę zobowiązywać się do chodzenia na siłownię 3 lub 4 razy w tygodniu, bo nie wiem, jak będzie wyglądało moje życie za miesiąc. Jedyne co mogę sobie obiecać, to spędzać czas bardziej aktywnie - jeżeli nie będzie czasu na siłownię to chociaż na krótki spacer albo 15 minut jogi przed snem albo w trakcie nauki.
Po trzecie - jeżeli nie lubisz biegać nie łódź się, że codziennie będziesz wstawał 45 minut wcześniej żeby wyjść pobiegać. Przez pierwszy miesiąc prawdopodobnie dasz radę, ale potem łóżko będzie wydzielało pole grawitacyjne dużo silniejsze niż chęć wyjścia z domu - lepiej znajdź inny sport, który sprawi Ci przyjemność.
Po czwarte - jeśli nie najważniejsze - wasze postanowienia powinny istnieć w formie fizycznej - to znaczy powinno się je spisać na kartce, w notesie czy w zeszycie. Nie po to, aby nosić ze sobą w portfelu dodatkową kartkę papieru, tylko po to, żeby w trudnych momentach czy chwilach zwątpienia móc spojrzeć na nie jeszcze raz.
Po piąte - postanowienie powinno być konkretne - sformułowania w stylu 'postaram się', 'spróbuję' nie powinny znajdować się na tej liście, bo co tak naprawdę oznacza 'spróbuję'? Oznacza - będę próbował, ale jeżeli mi nie wyjdzie, to nie będę zawiedziony, bo przecież próbowałem. I tu powrót do punktu pierwszego - zapisuj tylko to czego naprawdę chcesz.
Po szóste - nie używaj negacji. Na liście ma znaleźć się to, czego chcesz a nie to, czego chcesz uniknąć - negacje sprawiają że koncentrujemy się na negatywach a nie na tym, czego faktycznie chcemy, co zmniejsza naszą produktywność a zarazem i szanse, że będziemy realizować postanowienia.
Po siódme - ułatwmy sobie wykonanie zadań z listy - powieśmy ją nad biurkiem, na tablicy korkowej lub... na lodówce (to miejsce do którego każdy podchodzi chociaż raz dziennie ;)) i wyznaczmy sobie nagrodę za wykonanie wszystkich zadań na liście albo za każde wypełnione zadanie.
Poza tym listę można sobie podzielić na kategorie - na przykład: ciała/kondycji/wyglądu, potrzeb emocjonalnych, rozwoju intelektualnego i duchowego, kontaktów międzyludzkich...
A na koniec - pamiętajcie, że liczy się jakość a nie ilość!
Nie jestem przeciwniczką robienia postanowień noworocznych - wręcz przeciwnie - jestem jedną z tych osób, które co roku dopisują do listy kilka kolejnych punktów :)
Zwykle postanowienia noworoczne robimy dość... spontanicznie - po prostu dopisujemy do listy to, co przyjdzie nam do głowy albo wydała się dobrym pomysłem. Moim zdaniem to jest zły pomysł.
Przedstawiam Wam kilka rad, które mogą pomóc w liście noworocznych postanowień:
Po pierwsze - zapisujcie na liście tylko to, czego jesteście w stanie faktycznie dokonać. Na przykład - "będę uczyć się minimum godzinę dziennie" albo "godzinę dziennie przeznaczę tylko dla siebie" zamiast "całkowicie odstawię cukier, chleb i makarony" (dla mnie to raczej niewykonalne, ale znam osoby, które potrafią bez tego żyć)
Po drugie - daj sobie granicę błędu - nie planuj wszystkiego co do minuty, np. nie postanawiaj sobie, że przez rok przeczytasz 10 książek, bo może się zdążyć, że nie będzie czasu przeczytać nawet 2 książek w pół roku, poza tym ja na przykład nie chciałabym się zmuszać do czytania, bo do tego trzeba mieć wenę. A tak to się pewnie skończy. Ja na przykład nie będę zobowiązywać się do chodzenia na siłownię 3 lub 4 razy w tygodniu, bo nie wiem, jak będzie wyglądało moje życie za miesiąc. Jedyne co mogę sobie obiecać, to spędzać czas bardziej aktywnie - jeżeli nie będzie czasu na siłownię to chociaż na krótki spacer albo 15 minut jogi przed snem albo w trakcie nauki.
Po trzecie - jeżeli nie lubisz biegać nie łódź się, że codziennie będziesz wstawał 45 minut wcześniej żeby wyjść pobiegać. Przez pierwszy miesiąc prawdopodobnie dasz radę, ale potem łóżko będzie wydzielało pole grawitacyjne dużo silniejsze niż chęć wyjścia z domu - lepiej znajdź inny sport, który sprawi Ci przyjemność.
Po czwarte - jeśli nie najważniejsze - wasze postanowienia powinny istnieć w formie fizycznej - to znaczy powinno się je spisać na kartce, w notesie czy w zeszycie. Nie po to, aby nosić ze sobą w portfelu dodatkową kartkę papieru, tylko po to, żeby w trudnych momentach czy chwilach zwątpienia móc spojrzeć na nie jeszcze raz.
Po piąte - postanowienie powinno być konkretne - sformułowania w stylu 'postaram się', 'spróbuję' nie powinny znajdować się na tej liście, bo co tak naprawdę oznacza 'spróbuję'? Oznacza - będę próbował, ale jeżeli mi nie wyjdzie, to nie będę zawiedziony, bo przecież próbowałem. I tu powrót do punktu pierwszego - zapisuj tylko to czego naprawdę chcesz.
Po szóste - nie używaj negacji. Na liście ma znaleźć się to, czego chcesz a nie to, czego chcesz uniknąć - negacje sprawiają że koncentrujemy się na negatywach a nie na tym, czego faktycznie chcemy, co zmniejsza naszą produktywność a zarazem i szanse, że będziemy realizować postanowienia.
Po siódme - ułatwmy sobie wykonanie zadań z listy - powieśmy ją nad biurkiem, na tablicy korkowej lub... na lodówce (to miejsce do którego każdy podchodzi chociaż raz dziennie ;)) i wyznaczmy sobie nagrodę za wykonanie wszystkich zadań na liście albo za każde wypełnione zadanie.
Poza tym listę można sobie podzielić na kategorie - na przykład: ciała/kondycji/wyglądu, potrzeb emocjonalnych, rozwoju intelektualnego i duchowego, kontaktów międzyludzkich...
A na koniec - pamiętajcie, że liczy się jakość a nie ilość!
Subskrybuj:
Posty (Atom)