piątek, lutego 15

A Ty? Masz swoje alter ego?

O tym, że posiadam alter ego powiedzieli mi przyjaciele kilka lat temu. Powiedzieli, że oglądali ostatnio razem sezon pewnego serialu i pierwsze o czym pomyśleli to ja. Po krótce opisali mi tę postać, ale nie byłam przekonana do ich przemyśleń. Kilka dni później, z czystej ciekawości, pożyczyłam od nich DVD i obejrzałam cały sezon tego serialu, odcinek po odcinku. I co? I od razu pokochałam główną bohaterkę! Dlaczego? Uwielbiałam jej racjonalizm, jej żarty (które, jak się okazało później, gdy z przyjaciółmi oglądałam sezon 2 tego serialu, śmieszą tylko mnie i bohaterkę serialu), podejście do życia i fakt, że mówiłyśmy DOSŁOWNIE tym samym językiem. Sformułowań "Nie rozumiem co to znaczy" albo (ulubione moich przyjaciół - opowiadają to każdej nowo przybyłej do grupy osobie) "Kobieta pamięta więcej przez fakt, że posiada większy hipokamp, co w praktyce oznacza, że ewolucyjnie mężczyźni są po prostu głupsi od kobiet" używamy obie.
Okazało się, że nawet komentując scenę z danego serialu zdarza mi się powiedzieć mniej więcej to samo co bohaterka. W dodatku ubieramy się IDENTYCZNIE. Kurtka parka, dżinsy dzwony, żakiet, koszule, trencz, duże naszyjniki i sukienki podkreślające talię to moje ulubione ubrania. Jak się jednak okazało nie tylko moje. W dodatku specjalizacja, którą wybrałam jest identyczna z tą, którą wykonuje bohaterka. Na początku było to nieco przerażające, ale teraz wydaje mi się, że jest to dość zabawne.
O kim mówię? O głównej bohaterce serialu Kości - Temperance Brennan.




A Wy? Macie swoje alter ego?

niedziela, lutego 10

Perfekcyjny miesiąc. Zadanie 3 - Organizacja i zarządzanie czasem.


Co jest jedną z najważniejszych rzeczy w przeżyciu idealnego miesiąca? Przede wszystkim - organizacja czasu! Na wiele spraw nie mamy wpływu, ale to, co możemy zmienić, to nasza wydajność w pracy czy nauce. To pomaga osiągnąć więcej w bardzo prosty sposób.
Organizacja czasu nie jest czymś trudnym, każdy z nas może się jej nauczyć. Kluczową sprawą jest sumienność i .... porządek. Może to brzmi śmiesznie, ale kiedy wysprzątałam całe mieszkanie jestem w stanie bez zastanowienia powiedzieć, gdzie leży jakaś konkretna rzecz. To naprawdę wiele ułatwia, zwłaszcza kiedy masz przed sobą wizję wielu spraw do załatwienia.
Każdy z nas ma inne sposoby organizacji swojej przestrzeni i czasu. Ja wypracowałam sobie kilka, które sprawdzają się u mnie idealnie i dzięki którym moja organizacja wzrasta. Ale o tym w następnym poście z tej serii.
Dziś czas na organizację czasu.



Co jest podstawą dobrej organizacji czasu? Planowanie.
Spędzając 30 minut dziennie na zaplanowaniu tego, co chcemy zrobić następnego dnia zyskujemy naprawdę sporo czasu w ciągu dnia. Dlaczego? Jest kilka powodów - przede wszystkim nie zastanawiamy się, za co się zabrać, w co najpierw włożyć ręce. Po drugie - kiedy mamy zaplanowany dzień, zazwyczaj jesteśmy w stanie wcześniej przyszykować sobie rzeczy, z których będziemy korzystać czy też ubranie, które na siebie założymy, przez co w rezultacie tracimy mniej czasu. Po trzecie - kiedy wiemy, co mamy do zrobienia ustalamy też pewien harmonogram, priorytet, kolejność wykonywanych czynności.
Załóżmy że w środę o 9 mamy egzamin na jednym kierunku, a o 10.30 2 kolokwia zaliczeniowe na drugim kierunku, musimy pojechać do pracy, żeby oddać skończoną papierkową robotę, trzeba zrobić zakupy, oddać buty do szewca i w dodatku o 12 macie umówioną wizytę u lekarza, a o 17.30 u fryzjera. Na pierwszy rzut oka nie do ogarnięcia. Ale dla dobrze zorganizowanego wszystko jest możliwe. Wiadomym jest, że mając podane konkretne godziny wszystko łatwiej zorganizować, więc logistycznie mamy już rozplanowane egzaminy, lekarza i fryzjera. I między to wszystko trzeba wcisnąć zakupy, szewca i oddanie papierów do pracy. Między egzaminami i lekarzem prawdopodobnie nie będziemy mieć czasu nic załatwić. Ale między godziną 12, kiedy mamy lekarza, a 17.30 kiedy mamy wizytę u fryzjera jest naprawdę sporo czasu. Więc zaraz po wizycie u lekarza jadę do pracy. W drodze powrotnej robię zakupy i prawdopodobnie zdążę je zawieść do domu, ale jeżeli nie to nic się przecież nie stanie - pojadę z nimi na wizytę u fryzjera i stamtąd do domu.

Drugą najważniejszą rzeczą w byciu zorganizowanym i wydajnym jest określenie, co pożera nam najwięcej czasu i poradzenie sobie z tym. Musimy być jednak dla siebie niesamowicie surowi, by dokładnie określić co zjada nam czas. Niezależnie od tego, czy jest to oglądanie telewizji, przeglądanie internetu czy długie rozmowy telefoniczne musimy znaleźć sposób by te czynności przestały zjadać nasz czas.
W moim przypadku największy pożeracz czasu to Youtube. Uwielbiam oglądać filmiki z tutorialami makijażowymi, organizacją domu, gotowaniem i rzeczami, które mogę zrobić sama z niczego. Filmiki, które oglądam rozwijają moje hobby, którym jest makijaż, gotowanie, organizacja i robienie rzeczy samemu, więc wiem, że nie przestanę ich oglądać. Dlatego znalazłam na to świetny sposób - oglądam te filmiki kiedy jestem w trakcie wykonywania jakiejś innej czynności. Oglądam je kiedy biorę kąpiel, prasuję, gotuję czy sprzątam. Czasami, gdy mam więcej czasu oglądam je rano, gdy jem śniadanie lub zbieram się  do wyjścia. W ten sposób wilk jest syty i owca cała - nie tracę czasu i mogę oglądać to, co lubię.
Mój partner jest uzależniony od facebooka i demotywatorów. Sprawę rozwiązał pakiet inernetowy w smartfonie, który posiada - dzięki temu przegląda te strony na przykład jadąc autobusem czy czekając w kolejce i nie musi już sprawdzać tych stron, kiedy jest w domu.
Na każdy pożeracz czasu jest sposób - zbyt dużo czasu spędzasz oglądając seriale? W internecie możesz je obejrzeć za darmo nawet kilka dni po wyświetleniu w telewizji, więc nie musisz uzależniać planu dnia od emisji kolejnego odcinka "Na wspólnej" czy "Klanu" - kiedy będziesz mieć wolny czas obejrzysz te odcinki na platformie internetowej.

Po trzecie - zapisuj.
Noś przy sobie notes lub kalendarz i zapisuj w nim DOSŁOWNIE wszystko, co przyjdzie Ci do głowy - pomysł na posta, co kupić na obiad, co trzeba jeszcze zrobić w domu lub o co miałeś zapytać mamę. Zapisuj wszystko. Kiedy przyjdziesz do domu lub znajdziesz inną wolną chwilę w ciągu dnia przepisz te pomysły na czysto - do kalendarza, notatnika internetowego lub na inną podobną stronę. Ja używam strony Remember the Milk. Czy wśród zadań, które miałeś wykonać są jakieś, które da się wykonać maksymalnie w 5 minut? Jeśli tak, to zrób je od razu, nawet jeżeli nie masz ochoty albo jest późny wieczór i najchętniej położyłbyś się spać. Przecież to tylko 5 minut.
To zadanie na resztę idealnego miesiąca. Zacznij już dziś i daj znać, czy organizacja czasu pomogła Ci zwiększyć swoją wydajność. Ja dzięki tym trzem sposobom i kilku sposobom, o których przeczytasz w następnym artykule z tej serii zwiększyłam swoją wydajność maksymalnie i w porównaniu do tego, co robiłam ponad pół roku temu mogę z ręką na sercu stwierdzić, że w tym momencie wyrabiam 200% normy.

czwartek, lutego 7

Kwiat pustyni - szczera opowieść o nieziemskim bólu.

Tego posta piszę na gorąco, chwilę po obejrzeniu filmu, który niesamowicie mnie poruszył. Bardzo przepraszam, jeżeli nie będzie ona tak dopracowana jak bym chciała, ale wiem, że jeżeli nie napiszę tego teraz - jutro część myśli uleci mi z głowy.
Właśnie skończyłam oglądać "Kwiat pustyni". Książki niestety nie było mi dane przeczytać, ale wiem, że sięgnę po nią kiedy tylko będę miała okazję.
Historię afrykańskiej modelki, która jako 3-latka zostaje poddana kastracji, a jako jedenastolatka ucieka z domu, bo nie chce wyjść za 61-letniego mężczyznę słyszałam już jako nastolatka. I wtedy reagowałam na nią tak samo jak teraz - dreszczami na plecach.
Film jest naprawdę poruszający. Płakałam na nim jak bóbr, chociaż nie jestem zbyt wylewną osobą. to jeden z tych filmów, po których jestem tak poruszona, że sama nie wiem, co tak naprawdę powinnam powiedzieć. Podziwiam tę kobietę za wytrwałość i siłę psychiczną. Nie wiem, czy dałabym radę na jej miejscu. Jako osoba, która sama ma za sobą pewnego rodzaju traumę mogę potwierdzić, że uraz zostaje w głowie na zawsze. Nie wyobrażam sobie jednak, jak wiele musiała przejść w swoim życiu ta kobieta i z jak wielkim bagażem idzie przez życie. Jej trauma zaczęła się w wieku 3 lat i skończyła, kiedy miała około 20.
Nie mogę jednak przeboleć faktu, jak brutalna jest tamtejsza kultura. Kobieta, która musi trzymać swoje niewinne, kilkuletnie dziecko i zatykać mu usta żeby nie krzyczało, kiedy stara znachorka tępą żyletką wycina jej praktycznie całą waginę. To jak wiele bólu i cierpienia musi znieść mała dziewczynka i jak brutalnie musi zachować się jej matka doskonale wiedząc, jakie cierpienie musi zadać swojemu dziecku. To samo cierpienie, które ona pamięta z czasów, kiedy sama przez to przechodziła. To nieludzkie.
Co więcej, przypuszczam, że gdyby mężczyzna w tamtejszej kulturze kiedykolwiek doświadczył takiego bólu w celach religijnych, zwyczaj ten dawno byłby zniesiony.
Co prawda w większości krajów afrykańskich uważa się obecnie za przestępstwo obrzezanie dziewczynek, to mimo wszystko nadal jest to praktykowane. Rytuał religijny jest ważniejszy niż zdrowie dziecka, zdrowie kobiety. Tak nie powinno być.

środa, lutego 6

Dziewczyno, bądź zołzą!

Drodzy Panowie, bardzo cenię sobie Waszą obecność tutaj, ale dziś musicie znaleźć sobie coś innego do czytania.
Drogie Panie, pamiętacie mój wpis o byciu singlem w związku? Po tym wpisie dostałam sporo maili, które mówiły o tym, że ta notka pojawiła się w odpowiednim momencie ich życia. Było też sporo maili z pytaniem "Co mam zrobić, w moim związku nie jest dobrze". Nie jestem psychologiem, więc mogę się mylić, ale jestem antropologiem w pełnym tego słowa znaczeniu - poza czystą biologią uwielbiam obserwować ludzi i zależności między nimi. Osobiście uważam, że antropologia ma wiele wspólnego z psychologią, oczywiście bez urazy dla psychologów! Ale do rzeczy.
Co z tą zołzą? Wiele z Was pewnie słyszało o książce "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?". Ja też wiele o niej słyszałam, ale przyznam szczerze, że nie była to książka, po którą miałam zamiar sięgnąć będąc w księgarni. Jednak wpadła ona w moje ręce przez zupełny przypadek - czytała ją moja przyjaciółka. Powiem szczerze - nie przeczytałam jej od deski do deski, bo nie miałam takiego zamiaru. Przeczytałam trzy pierwsze rozdziały i stwierdziłam, że nie ma w tej książce nic, czego bym nie wiedziała.
Uprzedzę pytania, które prawdopodobnie zadacie mi po przeczytaniu tego artykułu - nie, nie zostałam wychowana na tytułową zołzę. Mówiąc szczerze zazdroszczę kobietom, które zostały tak wychowane przez matki i babki. Ja zostałam wychowana na grzeczną i miłą dziewczynkę - przeciwieństwo zołzy. Wychowywała mnie kobieta, która urodziła się w czasie wojny, w dodatku w Rosji, gdzie panował patriarchat. Mężczyzna był najważniejszy, nie liczyło się zdanie kobiety. I w takim przekonaniu zostałam wychowana. Zbuntowałam się jednak, kiedy zauważyłam, że to nie działa. Od kiedy siebie i swoje pasje stawiam w rankingu wyżej niż swojego partnera, w moim związku dzieje się lepiej.
Wracając do zołzy - zołza to nie zrzędząca jędza, która nie ma się z czego cieszyć w życiu. To stwierdzenie ma teraz nieco inne znaczenie - słysząc 'zołza' powinnyśmy słyszeć - pewna siebie kobieta, która nie boi się stawiać granic. Bycie zołzą nie ma nic wspólnego z byciem wredną czy niemiłą. Wręcz przeciwnie. Zołza jest miła i uśmiechnięta. Nie marudzi. Kiedy jej się coś nie podoba nie przestaje być kulturalna, tylko w delikatny sposób daje do zrozumienia, że coś jej się nie podoba.





Po pierwsze - nie podawaj mu siebie na tacy niezależnie od tego czy to pierwsza randka czy dziesięcioletni związek. Wiesz dlaczego kobiety zapamiętują wiele rzeczy łatwiej niż mężczyźni? Bo mają bardziej rozwinięty hipokamp. Mężczyźni za to mają lepiej rozwinięty płat czołowy, dzięki czemu w dawnych czasach potrafili upolować mamuta i przyciągnąć go do domu. Choć obecnie nie muszą już tak brutalnie zdobywać pożywienia ich płat czołowy nadal ma większe rozmiary od kobiecego, co oznacza, że nadal jest w nim instynkt łowcy. Także jeżeli chodzi o Ciebie - jeśli starasz się za bardzo - codzienne robisz wykwintne obiady z deserem i jesteś na dosłownie każde zawołanie - on się zniechęca, bo to tak jakby antylopa celowo położyła się przed lwem mówiąc 'zjedz mnie'. To obdziera go z naturalnego instynktu łowcy, bo widzi, że nie musi się starać. Jeśli masz swoich znajomych, nie podskakujesz z radości za każdym razem kiedy on proponuje obejrzenie kolejnego odcinka "Na dobre i na złe", bo masz inne plany - budzi się w nim łowca. Dlaczego? Bo zazwyczaj miał to co chciał na wyciągnięcie ręki, więc uważał, że posiadanie tego jest naturalne. Ty wyłamałaś się z jego stereotypu, więc będzie Cię zdobywał najbardziej wyszukanymi sposobami. To naprawdę działa - sama sprawdziłam :)

Po drugie - mężczyzna nie reaguje na słowa, ale na ich brak. Motorem napędowym dla nich jest brak kontaktu. Opowiem Wam o tym na swoim przykładzie. Kiedy mam wolny weekend, na który nie mam planów mogę godzinami stać przed nim i prosić go o zrobienie czegoś razem, a on nawet nie kiwnie palcem. Moja zasada - próbuję 2 razy - kiedy widzę że nic z tego spotykam się z przyjaciółką, idę na spacer albo czytam książkę. Sytuacja odwraca się o 180 stopni kiedy mam dużo pracy, często nie ma mnie w domu, a kiedy już jestem, zamiast oglądać z nim serial wykonuję swoje obowiązki domowe, czytam książkę lub uczę się - początkowo on nie zauważa mojej nieobecności. Ale kiedy taka sytuacja trwa dłużej - kilkanaście dni - sam zaczyna zabiegać o moje towarzystwo - proponuje kino, sam zrobi kolację, wykonuje nawet obowiązki domowe, które są wypisane na samoprzylepnych karteczkach na tablicy w moim pokoju, bo chce, żebym czas, który normalnie poświęciłabym obowiązkom, spędziła z nim.

Po trzecie - postawa w stylu "Jestem pewna siebie, jeśli chcesz to weź, jeśli nie, masz pecha, bo ja nie mam zamiaru nad tym ubolewać" zawsze działa. Nawet w pięcioletnim związku. Jeśli pokazujesz facetowi, że jesteś niepewna siebie i bez niego nie jesteś w stanie nawet zorganizować sobie czasu, to on uwierzy, że ma Cię w garści, a od tego już kilka kroków do traktowania Cię jako dodatek do życia. Siedzenie przy komputerze i granie w gry, kiedy mieliście spędzić czas razem - znacie to? Ja tak. W takiej sytuacji zbieram się, dzwonię do przyjaciółki i wychodzę albo robię coś dla siebie - kąpiel i dobra książka? Malowanie paznokci i dobry film? Skupienie się na nauce i przygotowanie na kolejne zajęcia? Pewnie. Jak dla mnie wszystko jest lepsze od siedzenia i patrzenia jak mój partner zarzyna swoją kartę graficzną kolejną strzelanką. A już na pewno lepsze niż marudzenie mu nad uchem, że miał spędzić czas ze mną. A on? Przyjdzie i przeprosi. Za pięć minut, pół godziny albo wieczorem, ale zrobi to na pewno.

Po czwarte - postawa "Dla Ciebie wszystko". Czy Wy też zastanawiacie się dlaczego po 2 miesiącach związku u facetów zanika ta postawa, a my kobiety mamy tak jeszcze bardzo bardzo długo? Kiedyś rzucałam wszystko i biegłam oglądać serial, kiedy tylko mój partner miał na to ochotę. Teraz? Gdy jestem zajęta mówię mu, że chętnie obejrzę z nim kolejny odcinek, ale kiedy skończę to, co sobie zaplanowałam. Wierzcie mi, kiedy tylko przyjdziecie i powiecie, że teraz macie godzinkę, którą możecie poświęcić jemu, to on rzuci wszystko i pobiegnie spędzić z Wami chwilę.

Po piąte - ceń siebie! - Wierzcie mi, faceci naprawdę nie zauważają naszych niedoskonałości. Uważasz że masz zbyt szerokie biodra, za grube uda albo zbyt mały biust? Po pierwsze, skoro facet spotyka się z Tobą, a nie z klonem Pameli Anderson, to znaczy, że podobasz mu się nawet mając miseczkę A. Po drugie, kiedy facet ma przed sobą nag kobietę nie zauważa jej niedoskonałości. Żaden mężczyzna nie zauważy, że masz grube uda dopóki sama mu o tym nie powiesz.

Podsumowując - kochaj siebie! Pewne siebie kobiety, które mają własne pasje i starają się rozwijać są dla mężczyzn bardziej pociągające niż kobiety, które poza mężczyzną nie mają swojego życia. Zauważ, że osoby, które uznajemy za piękne często nie są nieprzeciętnej urody. Najgłupszy przykład, ale naprawdę dobrze ilustrujący tę tezę - oglądałam ostatnio serial "Przyjaciółki". Grają tam 4 aktorki - między Anita Sokołowska. Dr Lena Latoszek z Leśnej Góry, która w tym serialu wciela się w postać businesswoman. Szczerze - dr Lena nigdy nie wydawała mi się piękna. A Zuza - businesswoman - wydaje się naprawdę pociągająca. Cała różnica tkwi w tym, że ta druga ma własne pasje i jest bardzo kompetentna. To moje zdanie na ten temat. A co Wy myślicie?

poniedziałek, lutego 4

Perfekcyjny miesiąc. Zadanie 2 - Idealna Ty!

Każdy z nas zna osobę, z którą chętnie zamieniłby się wcieleniem. Osobę, którą chciałby być. Czasami jest to aktor, celebryta, piosenkarz, czasem postać z filmu czy książki, a często po prostu osoba którą znamy z najbliższego otoczenia.
Jaka ona jest? Jakie ma cechy? Jest ambitna, ma świetną pracę, wielu znajomych, jest świetnym fachowcem w swojej dziedzinie, ma najlepsze oceny na studiach, a może jest piękna, ma wspaniałego chłopaka, często wychodzi do klubów czy kina? Ma jakieś szczególne umiejętności, którymi mogłaby się pochwalić? Może zna trzy języki obce albo ma czarny pas w karate? Jest cicha czy może przebojowa? Co lubi? Chcielibyśmy się z nią zamienić, bo ma coś czego nie mamy my? Jeśli tak to jakie są to cechy? A może w gruncie rzeczy jesteście do siebie podobni, ale osoba, z którą chciałbyś się zamienić jest zwyczajnie lepsza od Ciebie w waszej wspólnej dziedzinie? Jeśli tak, to w czym jest lepsza i jak to osiąga?
Zastanów się chwilę nad tym, co napisałam. Twoje przemyślenia na ten temat pomogą Ci w dalszej części zadania, które mam dla Ciebie na dziś.

Zadanie na dziś jest niczym innym, jak jednym z zadań, które Edyta przygotowała na swoim blogu w ramach realizacji projektu 30 days change.  Ja jednak wprowadziłam do niego niewielkie zmiany.
Weź czystą kartkę , podziel ją na dwie części. W jednej z nich napisz dużymi drukowanymi literami "PRAWDZIWY JA", a w drugiej "IDEALNY JA".
Wypełnij te kolumny. W pierwszej z nich napisz (jak najbardziej obiektywnie) jaki jesteś. Opisz swój wygląd jak obserwator. Jak się widzisz, jakie masz zalety, a jakie wady. Skup się także na swoim charakterze, na tych cechach, które uważasz za swój największy atut i największą wadę.
Jeśli Twoje "Idealne Ja" jest wzorowane na postaci z filmu, serialu lub książki wydrukuj dodatkowo zdjęcie tej osoby.

Teraz odpowiedz sobie na kilka pytań:

Wybierz ze swojej listy "IDEALNY JA" te cechy, które są realistyczne, możesz je w sobie wypracować. Pomyśl teraz, dlaczego chciałbyś je posiadać? Jaki będziesz? Czy one zapewnią Ci spełnienie? Będziesz lepszym człowiekiem? Odczujesz satysfakcję? Te cechy umożliwią Ci wykonywanie czegoś? Powiedz po co chciałbyś je posiadać? Czy praca nad sobą, aby te cechy mieć będzie opłacalna? A może po prostu dana cecha, którą chciałbyś mieć wiąże się z pewnym rodzajem odczuć, za jakimi tęsknisz?
Przykład? Często ludzie chcą być lepsi w swoim zawodzie niekoniecznie po to, by być bardziej rozwiniętym w tej dziedzinie. Często chodzi o to, że będąc najlepszym w swoim fachu wzbudzisz zainteresowanie ludzi, będą Cię postrzegać jako bardziej wartościową osobę. Dlatego zastanów się, czy Twoje marzenia mają zaprowadzić Cię wyżej na drabinie samorozwoju czy zależy Ci na tym, by ludzie postrzegali Cię w pewien sposób. Nie ma w tym nic złego, każdy chce być postrzegany w pewien sposób. Po prostu uświadomienie tego sobie sprawi, że łatwiej będzie Ci zrozumieć siebie. Może okaże się, że uczucia których szukasz możesz znaleźć totalnie w innym miejscu?

Wybierz ze swojej listy "IDEALNY JA" te cechy, które nie są realistyczne, są niemożliwe do wypracowania i nigdy nie będziesz mógł ich posiadać, których nie możesz mieć. Na przykład - nigdy nie będziesz wyższy lub niższy, nigdy nie zmienisz koloru oczu czy tego, że ktoś ma lepszą rodzinę od Ciebie. Dlaczego cechy, których nie możesz mieć, znalazły się na Twojej liście? Jacy są ludzie, którzy je mają? Czy są w jakimś stopniu lepsi od Ciebie? Jakie inne cechy (np. charakteru) mają te osoby? Może tu nie chodzi o ich wygląd zewnętrzny, ale inne aspekty, które podziwiasz?




A teraz? Do roboty, nikt z nas nie jest idealny - jedni rodzą się z cechami, które inni chcieliby mieć, a nie potrafią z nich korzystać, a inni ciężką pracą potrafią wyrobić w sobie dobre nawyki i osiągnąć coś, co ktoś inny miał podane na tacy. Nie ma w tym nic złego - świat jest przecież różnorodny.
Zadanie numer 2 będzie nas obowiązywać przez cały okres trwania perfekcyjnego miesiąca. Potraktuj je jak wyzwanie - prawdopodobnie za miesiąc wypracujesz sobie te cechy, które chciałabyś mieć, ale może się okazać że część z nich kłóci się z Twoim wewnętrznym "ja" i nie ma sensu nad nią pracować.
Wypracować można wszystko - nawyk dbania o siebie, bycie punktualnym czy obowiązkowość. Każdy przecież potrzebuje czasu by nawyk wszedł mu w skórę.

niedziela, lutego 3

Perfekcyny miesiąc. Zadanie 1 - przeżyj perfekcyjny dzień!

Wyobraź sobie taką sytuację: wstajesz rano, za oknem jeszcze szaro. Jest bardzo wcześnie - 5.30, bo na tę godzinę miałeś ustawiony budzik. Nie ociągasz się - wstajesz od razu, bo wiesz, jak wiele zajęć na Ciebie czeka. Wykonujesz poranny trening, rozciągasz się, potem wskakujesz pod prysznic. 

Skąd w Tobie tyle energii? Bo doskonale wiesz, że dzisiaj przeżyjesz perfekcyjny dzień. Jaki będzie? 




To jest właśnie pytanie do Ciebie. Chciałbyś wstać bardzo wcześnie, czy może w okolicach 9 rano? Ile czasu przeznaczyłbyś na naukę? Co miałbyś zamiar zrobić? Może chciałbyś się podjąć trudnego zadania, za które do tej pory nie miałeś ochoty się zabrać? Może chciałbyś ugotować jakąś nową potrawę? A może zwyczajnie, chciałbyś znaleźć wieczorem czas na przeczytanie kilku rozdziałów nowej książki?

To jest zadanie na dzień pierwszy. Weź kartkę, długopis i usiądź wygodnie, puść nastrojową muzykę, jeżeli masz ochotę. Odetnij się od wszystkich zbędnych bodźców, które mogą Cię dekoncentrować. Napisz, jak miałby wyglądać Twój idealny dzień, jaki chciałabyś przeżywać każdego dnia, każdego miesiąca. Postaraj się jednak, by był realny.

Nie mam na myśli zaplanowania go co do minuty, bo to nie ma sensu, ale opisania wymarzonego dnia - tego jak chciałybyśmy go spędzić, o której chcielibyśmy wstać, jak chciałybyśmy wyglądać, co chciałybyśmy osiągnąć.
Skup się przede wszystkim na tym, jak chciałbyś, by wyglądała Twoja poranna rutyna, jak miałby wyglądać Twój idealnie spędzony wieczór i co chciałbyś osiągnąć będąc codziennie w pracy, na uczelni.
Skup się także na tym, jak Ty chciałabyś wyglądać i jak chciałabyś być postrzegana. To pomoże nam w jutrzejszym zadaniu.

Po co?

Chcesz przeżyć perfekcyjny miesiąc, więc spraw, by każdy Twój dzień był perfekcyjny. Dodatkowo, celem Idealnego Miesiąca jest także wypracowanie nowych, dobrych nawyków . Trzy tygodnie - tle czasu według naukowców potrzebujesz, by nowy nawyk wszedł Ci w skórę. Po trzech tygodniach wykonywania nawyku zaczniesz to robić, tak jak powinieneś - odruchowo! Dzisiaj zaplanujesz, jakie nawyki chcesz w swoje życie wprowadzić, a od jutra - wprowadzasz je w życie.

To jak, gotowi na zmiany?

sobota, lutego 2

Przeżyj perfekcyjny miesiąc.

Czekając na nowy komputer, który ma się zjawić u mnie jutro, zgrywam dane z dysku swojego starego notebooka. Przeglądam każdy plik, bo staram się nie zagracić niepotrzebnymi danymi swojego nowego laptopa. Kiedy przeglądałam wszystko, co nagromadziło się a moim laptopie przez praktycznie 3 lata byłam niesamowicie zdziwiona. Kilka z folderów przypomniało mi także o postach, które chciałam napisać dla Was w styczniu, ale niestety, nie udało się.
Przede wszystkim nie udało mi się doprowadzić do końca wyzwania 30 days to change. Przyznaję, że czuję się z tym źle, ponieważ jestem perfekcjonistką i zawsze chcę mieć wszystko idealnie dopięte na ostatni guzik.
Jednocześnie, od kilku tygodni, ze względu na pogodę i fakt, że jestem naprawdę zapracowana i nie wiem, kiedy znajdę chwilę, by odpocząć, jestem naprawdę mało wydajna. W ciągu dnia robię mniej niż kilka tygodni temu, w czasie cyklu "Tydzień z życia".
Te dwa powody zmusiły mnie do postanowienia, że muszę coś zmienić. Dlatego postanowiłam wprowadzić w życie projekt "Przeżyj idealny miesiąc". Luty jest do tego idealny, ponieważ za oknem nadal jest szaro i buro, a dodatkowo, jest to najkrótszy miesiąc w roku.

Na czym polega projekt?
Celem tego miesiąca jest maksymalne skupienie się na sobie i tym, co dla nas ważne. Obowiązuje zasada zdrowego egoizmu. Dbamy o siebie, swoją dietę, ćwiczymy, czytamy rozwojowe książki, ale także, a może przede wszystkim... realizujemy swoje cele.
Celem przeżycia perfekcyjnego miesiąca jest właśnie samorealizacja - realizacja celów, zjedzenie żab, wypracowanie nowych nawyków, praca nad pewnością siebie.
Będzie także kilka zadań do wykonania, które pomogą sprawić, że ten miesiąc będzie bardziej rozwojowy i łatwiejszy.

Na jakiej dziedzinie życia chcę się skupić?
W moim przypadku jest to nauka i kariera. Jednym słowem samorozwój.

Nad czym chcę pracować w ciągu następnych 26 dni?
  • Przede wszystkim chcę sporo czasu spędzić ze sobą. Dawno nie miałam chwili na zastanowienie czego chcę, dokąd zmierzam, jak bardzo zmieniły się moje priorytety i marzenia w ciągu ostatnich kilku lat.
  • Chcę prowadzić zdrowszy tryb życia - jeść (w miarę możliwości) regularnie - jeść 2 porcje owoców dziennie i 4-5 posiłków w ciągu dnia. Nie zapominać o śniadaniu. Ćwiczyć 5 dni w tygodniu.
  • Chcę przeczytać jedną lub dwie książki.
  • Chcę wypracować nawyk wczesnego wstawania - przez ostatnie dwa miesiące (wyłączając okres świąt) spałam po 3-4 godziny. Teraz, kiedy mam więcej czasu na sen, nie potrafię normalnie spać śpię za długo bo kładę się zbyt późno lub wstaję zbyt wcześnie i dosypiam w ciągu dnia. Moim celem jest wypracowanie nawyku wstawania o 5 lub 5.30 i kładzenia się spać nie później niż o północy.
  • Chcę maksymalnie skupić się na studiach - zdać całą sesję, nie mieć drugich terminów, zdobyć średnią 4.0 na chemii i dobrze rozpocząć nowy semestr. Chciałabym także więcej czasu spędzać w laboratorium. Luty to dobry czas na wymyślenie badań naukowych, którymi później będę mogła pochwalić się na konferencjach.
  • Mam zamiar zrealizować wszystkie wyznaczone sobie cele.
  • Ten miesiąc ma być przeznaczony na samorozwój. Mam zamiar jak najbardziej ograniczyć wszystko, co mnie rozprasza i prowadzi do autodestrukcji - dotyczy to także osób, z którymi jestem w toksycznych relacjach, ponieważ w ostatnim czasie zdałam sobie sprawę z tego, że mam w swoim otoczeniu kilka osób, z którymi moje relacje są toksyczne - nie mam zamiaru przebywać w towarzystwie wampirów energetycznych, osób, które sprawiają, że moja samoocena spada w dół czy ludzi, którzy poprawiają sobie nastrój i budują swoją pewność siebie kosztem mnie. Nikt nie jest tego wart!
A Wy nad czym chcecie pracować w lutym? Kto ma zamiar przeżyć perfekcyjny miesiąc ze mną?